poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 7 .

Natasza .

Staliśmy w osłupieniu wpatrując się w ' dom ' , w którym mieliśmy zamieszkać. Myślałam, że ludzie z teatru nie wezmą tej przeprowadzki aż tak poważnie. Spodziewałam się raczej wynajętych pokoi gdzieś na uboczu, a nie takiego czegoś. ! Byłam zaskoczona.. mało powiedziane, słowa z siebie wydusić nie mogłam.

- N.. N.. Natasza. Coś ty im powiedziała . ? - zapytała przerażona Gabriela.
- Tylko tyle, że chciałabym dla nas zarezerwować na miesiąc jakiś pokój czy coś.. o cholera . - nie patrzyłam na nią, bałam się jej wzroku.
- Natasza .. - zaczął Oliwier - Albo pomyliłaś się i powiedziałaś ' na rok ' albo to my nie trafiliśmy w adres.
- Zdecydowanie adres . ! - krzyknęłam i zaczęłam nerwowo szukać notatnika, sprawdziłam dokładnie adres - Wszystko się zgadza.. - podniosłam wzrok na budowlę - Ale to niemożliwe, mówiłam, że ma być skromnie.
- Papi, będziemy im się odwdzięczać do końca życia. - uśmiechnął się Olek, wziął swoją walizkę pod rękę i ruszył do wejścia - Rezerwuję coś z fajnym widokiem . ! - krzyknął znikając w drzwiach, ja i Gabi nadal stałyśmy jak głupie i nie dowierzałyśmy własnym oczom.
- Ja tam nie wejdę.. - powiedziała Gabrysia i zemdlała.

Miły kierowca wniósł moją przyjaciółkę do salonu i położył na kanapie. Zostawiliśmy ją tam i sami zaczęliśmy wnosić bagaże.


Gabi .

Byłam tak przestraszona, że nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Zemdlałam, a jak . ! Ocknęłam się po jakimś czasie w salonie, urządzonym w nowoczesnym stylu - jasne ściany współgrały z subtelnymi dodatkami, ale moją uwagę zwróciły duże oszklone drzwi, prowadzące na tyły domu. Podeszłam do nich i zobaczywszy ' ogród ' zaniemówiłam.
Nasz dom wyglądał mniej więcej jak mała willa z basenem. Przestronny, bez przesadności z ozdobami, typowy dla dwudziestego pierwszego wieku. Spokojnie mogliśmy spędzić w nim więcej niż miesiąc. Byłam naprawdę wdzięczna ludziom, którzy załatwiali nam ten pobyt. W międzyczasie przyszła do mnie Natasza.

- Jak się czujesz . ? - zapytała obejmując mnie.
- Już lepiej. Niesamowite.. nie wierzę, że tutaj mieszkamy. - odpowiedziałam wpatrując się w błyszczącą taflę wody w basenie.
- Rozmawiałam z tymi od domu. O nic nie musimy się martwić - sprzątaczki, jedzenie, nocleg.. wszystko załatwione. Wyobrażasz sobie, że za miesiąc to się skończy . ?
- Kiedyś i tak znudziłoby się nam to. - stwierdziłam pesymistycznie.
- Gabi.. ! Ty to potrafisz coś walnąć.. - zaśmiała się - Nasze pokoje są na górze, przyjdź je obejrzeć.
- Tak, tak.. zaraz. - rzuciłam nieobecnie i usiadłam przy brzegu basenu.

Wyciągnęłam telefon z kieszeni, zastanawiając się, czy ponownie zadzwonić do Louisa i potwierdzić naszą obecność na domówce czy też odpuścić i po prostu się tam pojawić. ' No tak, tylko że nikt z nas nie wie, gdzie mieszkają.. ' - pomyślałam i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
Nie rozmawialiśmy długo.

- Hej . ! Ktoś po nas wpadnie koło ósmej. Bądźcie gotowi . ! -  krzyknęłam taszcząc na górę moją walizkę.

Nasze sypialnie znajdowały się obok siebie. Olek zajął tą zewnętrzną z podwójnym widokiem, w środkowej mieszkała Natasza, więc dla mnie została ta przy wyjściu na taras, ale krajobraz z każdej był taki sam. Włożyłam ciuchy do szafy i przyozdobiłam smutne, kremowe ściany zdjęciami moich znajomych z Polski. Teraz czułam się mniej obco.



Oliwier .

Nie chciałem iść na tą śmieszną imprezę. Ten zespół jakoś nie specjalnie uderzał mi do gustu. Uważałem ich za pustaków, wrednych cwaniaków, którym sława zrobiła wodę z mózgów. Żal mi było tylko Gabrieli, która widziała w jednym z tych lamusów swój ideał, a mnie zbywała jak gdyby wtedy przed jej domem nic się nie stało. Dochodził kwadrans przed ósmą wieczorem. Pod nasz dom podjechała mini limuzyna, z której wysiadł facet w czerni. Zadzwonił do drzwi. Otworzyłem.
- Tak . ? - zapytałem, mierząc go wzrokiem
- Państwo umówieni z zespołem One Direction . ? Zapraszam do auta. - odparł zupełnie poważnie
- Moment.. - odwróciłem się i krzyknąłem do dziewczyn, aby zeszły.
Uśmiechnięte zbiegły ze schodów i tak jak ja zmieszały się na widok nieznajomego. Ubrane były na luzie - jeansowe spodenki , bluzki z nadrukami i kolorowe trampki, podobało mi się. Ja standardowo założyłem biały T-shirt, spodnie z opuszczonym krokiem i reeboki za kostkę. Chwyciłem telefon i razem wsiedliśmy do auta.


20 minut później..

Louis .

Nasza impreza dopiero się rozkręcała. Przyszło sporo ludzi, ale mieliśmy na tyle duży dom, żeby ich wszystkich pomieścić. Usłyszawszy podjeżdżający samochód, otwarłem drzwi i wyszedłem powitać gości. Z auta wysiadła najpierw Gabriela. Ucieszyłem się i ucałowałem ją w policzek. Ten czyn powtórzyłem przy rudowłosej, równie pięknej dziewczynie, którą zmierzyłem z góry do dołu i wbiłem wzrok w jej czekoladowe oczy. Wysiadał jeszcze ktoś. ' Kolejna . ? Będzie super . ! ' - pomyślałem, ale wbrew moim oczekiwaniom ujrzałem postawnego skejta. Podałem mu rękę. Odwzajemnił gest, lecz patrzył na mnie nieufnie a później wzrok skierował na dziewczyny. Weszliśmy do środka i rozpoczęliśmy zabawę..


Niall .

Standardowo siedziałem na kanapie w gronie znajomych, zajadając się fast-foodami z Nando's. Usłyszałem zamykanie drzwi, a kiedy się odwróciłem, zaniemówiłem. Przy Lou stała trójka obcych mi osób a wśród nich urocza blondynka. Muzyka zaczęła dudnić w głośnikach, impreza się rozkręcała. Wszyscy zaczęli tańczyć, więc i ja poszedłem. Wbiłem się w grupkę osób, próbując wyczuć rytm. Załapałem. Teraz moim celem było ' przypadkowe ' natrafienie na tamtą dziewczynę. Przesuwałem się w jej kierunku i... BUM . ! Nieznajoma wpadła w moje objęcia, uśmiechając się szeroko. Odwzajemniłem gest i razem zaczęliśmy balować.


Liam .

To był już jakiś dobry środek domówki. Daddy aktualnie postanowił zabawić się w DJ'a. Wychodziło mi to nieźle tym bardziej, że mogłem popatrzeć na kilka niezłych ciałek na tej imprezie. Moją czujność zbudziła pewna rudowłosa. Zachowywała się dziwnie.. kokietowała, uwodziła spojrzeniem, ponętnie kręciła tym co miała po czym porzucała partnera na środku parkietu i zabawę zaczynała z kimś innym. Ponadto próbowała zrobić z siebie centrum uwagi. Coś mi się wydawało, że z tego nic dobrego nie będzie, a ten koleś, który z nią przyszedł . ? Obserwował ją cały czas jak jakiś monitoring, gorzej niż babcie wiecznie przesiadujące w oknach podwórzy. Ale chyba nie byli parą. Mniejsza z tym.. nawet jeśli to współczułem temu chłopakowi - prędzej czy później ta panna go zostawi. A blondyna . ? Niby nieśmiała i cicha, ale kto wie co w niej siedzi . ? Pozostawałem bezstronny. Z resztą miałem na oku kogoś zupełnie innego. Kogoś, kto zasługiwał na moje uczucie.


Zayn .

Gabriela była skromna i cicha, a takie dziewczyny nie za bardzo mnie kręciły. Natasza od razu wpadła mi w oko. Od samego początku wiedziałem, że będzie moja. Nie bałem się więc zagadać. Już na początku nawiązaliśmy dobry kontakt i rozpoczęliśmy wspólnie wywijać na parkiecie. Martwiła mnie tylko jedna rzecz - jeśli ona poczuła to samo, to dlaczego tak uwodziła innych facetów . ? Nie dawałem za wygraną. Próbowałem tańczyć z nią każdy możliwy kawałek, lecz utrudniały mi to inne dziewczyny, które nachalnie kleiły się do mnie. Wreszcie Liam zapuścił jakiś wolniejszy kawałek. Tłum zrzedniał, zrobiło się więc luźniej. Było ciemno, tylko ogromna kula kręciła się pod sufitem, rzucając na wszystkich równe rzędy srebrzystych kropek. Podbiegłem do odchodzącej Nataszy, łapiąc ją za nadgarstek. Jednym szybkim ruchem odwróciłem ją i przyciągnąłem do siebie. Ułożyłem jej ręce na mojej szyi i objąłem ją w pasie. Bujaliśmy się w rytm muzyki, patrząc sobie głęboko w oczy. Zbliżyłem swoje wargi do jej ust i złączyłem nas w delikatnym pocałunku, ten z kolei z każdą chwilą pogłębiał się. Subtelnie położyłem jedną dłoń na jej karku i przyciągnąłem mocniej do siebie. Poczułem jej smak, kiedy i nasze języki splotły się w spójną całość. Było cudownie, chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie. Nagle Natasza odepchnęła mnie od siebie. Rozejrzała się dookoła i szybkim krokiem wymaszerowała za drzwi. A ja . ? Co miałem zrobić . ? Pobiegłem za nią, nie mogłem tego tak zostawić. !


Harry . 

Rozmawiałem z Lou o tej trójcy, której jako jedynej z całego towarzystwa nie znałem. Z jego chaotycznych wypowiedzi wywnioskowałem, że Gabriela przyjechała na miesiąc do Londynu ze swoimi przyjaciółmi - Nataszą i Oliwierem, nic więcej. Siedziałem przy barowym stole w kuchni naprzeciw salonowego parkietu. Panował półmrok. Spostrzegłszy nieznajomą postać chłopaka, postanowiłem się z nim zapoznać. Podszedłem, w reku trzymając dwa cytrynowe drinki, dla mnie i dla niego, tak na dobre rozpoczęcie znajomości. Przegadaliśmy chyba tak pół imprezy, odniosłem wrażenie, że ten koleś nie jest taki zły jak mówił Lou. Może na początku był trochę skryty, ale z każdą minutą stawał się co raz bardziej otwarty, chyba nawet się zaprzyjaźniliśmy. Wyciągnąłem go w końcu na środek parkietu i od razu jak ćmy do ognia zleciały się od dawna zainteresowane nim dziewczyny. Nareszcie ten człowiek zaczął żyć i bawić się. Chwilę po tym jak Lee zwolnił muzykę, podszedłem do Gabrysi i zupełnie na luzie zacząłem z nią rozmawiać, przy okazji prosząc o taniec. Nie zgodziła się. Powiedziała, że takie smęty to nie dla niej, woli żywiołową muzykę. Porozmawialiśmy więc chwilę i po zmianie kawałka zaczęliśmy tańczyć.
Koło czwartej nad ranem domówka dobiegła końca. Wszyscy, którzy byli w stanie utrzymać się na nogach, rozeszli się do domów. Olek ledwo trzymał pion, więc pozwoliliśmy mu przenocować w salonie na kanapie. Na wszelki wypadek podłożyłem mu miskę, ostrożności nigdy za wiele. Natasza zmyła się wcześniej - przed dwunastą już jej nie było, nikt nie wie dlaczego. Cała nasza piątka na delikatnym helikopterze doczołgała się do swoich pokoi, ale Gabrysię to już trzeba było zanieść. Nocowała u mnie. Położyłem ją obok siebie i cmoknąłem w sam środek czółka. Zasnęliśmy....

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 6 .

Louis . 

- Eeeeeeeeeeeeeeee.. ! Vas happening . ! - wydarłem się na cały dom.
- Ej, BooBear . ! To jest głównie mój tekst .. - krzyknął z góry zaspany Zayn.
- Chodźcie na śniadanie . !

Było jeszcze wcześnie, jak na naszą strefę czasową - coś koło ósmej, a mnie energia już rozpierała. Miałem ochotę skakać, śmiać się, robić wszystko, na co nie miałem do tej pory najmniejszej ochoty. ' Kiss You ' rozkręciłem na prawie całą moc głośników, zacząłem tańczyć i próbowałem ogarnąć naleśniki na śniadanie.Jako pierwszy zbiegł Niall, pewnie poczuł, że coś się smaży. Nie wiedział o co chodzi, ale cieszył się z mojego szczęścia, nawet zaczął śpiewać swoją solówkę. Później ze schodów sturlał się Zayn z Harrym a za nimi Liam. Głośno się śmiali, ale nie zdołali przekrzyczeć muzyki. Weszli do kuchni. Zdziwienie ogarnęło ich twarze, kiedy zobaczyli tam mnie i Niallera śpiewających do widelców. Każdy w samych bokserkach usiadł z wielkim bananem na twarzy, taki już nasz zwyczaj. Liam ściszył muzykę.

N : To co . ? Jemy . ?
Ls : Jasne . ! Przyniosę marchewki.
H : Nie . ! To znaczy ja polecam.. ee... dżem.
Lm : Tylko nie nabieraj go łyżeczką . !
H : Dobrze.. postaram się nożem.
Z : Dobra ludzie. Głodny jestem.

Zaczęliśmy jeść. Muszę przyznać, że to śniadanie akurat mi wyszło. Marchewkowe naleśniki prezentowały się idealnie na moim talerzu.


Zayn .

Dobre było.. śniadanie oczywiście. Ciekawe tylko dlaczego zrobił je na ochotnika . ? Coś musiało się wydarzyć, przecież Lou wstawał zawsze ostatni.

- Teeee, panie zakochany, masz nam coś do powiedzenia . ? - zapytałem z pełną buzią.
- A właśnie, bym zapomniał . ! - przełknął naleśniki z marchewką i zaczął mówić już dosyć poważnie - Dziś koło czwartej nad ranem napisała do mnie Gabriela. Zgadnijcie, co robią . ?
- Hmm.. śpią . ? - zażartował Hazz.
- Otóż nie. Dzisiaj mają samolot.. do Londynu . ! Przyjeżdżają pod wieczór, a wiecie co to znaczy . ? - uniósł brwi w pytającym spojrzeniu.
- Domówka . ! - krzyknął Niall unosząc ręce do góry.

Wszyscy się ucieszyli, zwłaszcza ja. Wreszcie poznam nową laskę, oby nie okazała się kolejną psycho-fanką. Tak więc przystąpiliśmy do zapraszania znajomych na wieczór, szykowania sterty jedzenia oraz napoi.. nie tylko kolorowych ;D


Gabi . 

Jej, to już dzisiaj . ! Dziś naprawdę lecimy do Anglii, na cały miesiąc . ! Jestem taka roztargniona, że nie mogę się na niczym skupić, kompletnie na niczym. To spakowałam, to za chwilę, a jeszcze to . ! - miałam mętlik w głowie, tyle rzeczy do spakowania a tak mało czasu. Trzeba się pospieszyć bo dochodziło dwadzieścia po czwartej a o piątej czterdzieści nad ranem wylot z Ławicy. Zapięłam ogromną walizkę i wystawiłam ją za drzwi pokoju. Ogarnęłam wzrokiem nieco opustoszały pokój. Zwróciłam uwagę na zdjęcia obok biurka. Usiadłam na pościelonym łóżku i wzięłam jedną ramkę w dłonie. Zdjęcie przedstawiało moją byłą już klasę. Wpatrując się w nie jak cielę w malowane wrota poczułam jak łza spływa mi po policzku. W tym momencie uświadomiłam sobie, że już nigdy ich nie zobaczę w takim komplecie i przez najbliższy miesiąc. Będzie mi ich brakowało, strasznie się z nimi zżyłam, niektórych znałam od przedszkola a teraz . ? Trzeba będzie się rozstać, to niemożliwe. Znowu poczułam ciepło na policzku, tym razem z drugiej strony i coś obejmującego mnie za lewe ramię. To moja mama. Doskonale wiedziała, jak się czuję. Otarła mi łzy i przytuliła do serca. Było mi tak dobrze, potrzebowałam tej czułości jak nigdy. 

Dziesięć minut później byłam już w całości spakowana i gotowa do odjazdu. Wychodząc z pokoju zmierzyłam go od stóp do głów. ' Takiego cię zapamiętam, do zobaczenia za miesiąc ' - szepnęłam bardziej do siebie niż do pomieszczenia i wyszłam naciskając białą klamkę. Wsiadłam do auta i pomachałam mamie na pożegnanie. Dobrze, że się nie rozkleiła, chyba zrozumiała, że jej jedyna córka w końcu dorosła. Uśmiechnęłam się do taty i ruszyliśmy po Nataszę i Oliwiera.


Oliwier . 

Przed lotniskiem byliśmy punkt piąta rano, ale czekała nas jeszcze odprawa i w ogóle te całe pierdoły z paszportami. Musieliśmy się więc streszczać. 


Czterdzieści minut później ...

Wychodziliśmy z autobusu, który podwiózł nas pod samo wejście na pokład. Usiedliśmy gdzieś na potrójnych miejscach. Pech chciał, że dziewczyny wpakowały mnie na środek, ale najważniejsze było, że miałem obok siebie Gabrysię. Widziałem smutek w jej oczach, ale nie chciałem nachalnie wypytywać o co chodzi. 

Wcisnęło nas w siedzenia - to znak, że rozpoczynamy naszą podróż. Uśmiechnęliśmy się do siebie trzymając się w okręgu za ręce. Chwilę po starcie Papi już spała, to chyba nie była udana nocka dla niej. Gabriela spoglądała w niewielkie okno. Promienie wschodzącego słońca padały na jej twarz i złociste włosy, była piękna, lecz smutna.

- Gabi.. - zagadnąłem - Coś nie tak . ?
- Nie.. chyba nie. - przysłoniła twarz włosami i potarła się po policzku, uniosłem jej głowę i zobaczyłem pojedyncze łzy w szklistych oczach.
- Nie płacz, przecież wrócimy tu za miesiąc, nie może się wiele zmienić. Obiecuję, że będę cię wspierał i nie wspominał o powrocie. - odpowiedziałem z troską.

Odruchowo ją przytuliłem, nie broniła się. Widać było, że potrzebuje kogoś, kto od teraz będzie przy niej, z drugiej strony nie rozumiałem, dlaczego nie cieszy się, że pozna 1D , dziwne. Usiedliśmy normalnie, ale zaraz Gabi położyła głowę na moim ramieniu. Objąłem ją i tak zasnęliśmy. Troszkę przeszkadzały nam pasy, ale to bez znaczenia, byłem przy niej, czułem, że jestem komuś potrzebny.

Godzinę później znaleźliśmy się w Warszawie na Okęciu. Mieliśmy dużo czasu - osiem i pół godziny czekania na lot do Londynu. Zrobiliśmy sobie wycieczkę po okolicy i o czternastej czterdzieści wróciliśmy z powrotem na lotnisko. Teraz czekał nas dwu i półgodzinny lot na londyński Heathrow.

Koło siedemnastej staliśmy już twardo na ziemi. Odebraliśmy bagaże, wsiedliśmy w taksówkę i pojechaliśmy pod nasze miejsce zamieszkania. Natasza mówiła, że coś załatwiła, ale nie chciała nam powiedzieć co. Byliśmy bardzo podekscytowani. Z ciekawością obserwowałem jak zmienił się Londyn przez ostatnie dziewięć lat. Podjechaliśmy pod naszą rezydencję i kopary nam opadły.. dosłownie.

________________________________________________________________________

Cholera, nie podoba mi się to zbytnio, zdecydowanie brak weny . !
Wybaczcie. ;/
Jedyne co mi przypadło do gustu to ta scena przytulasków Gabryśki i Olka ♥ 
W następnym rozdziale postaram się być bardziej kreatywna . ;3

Zapomniałabym . ! Gdyby ktoś nie wiedział : Heathrow to nazwa lotniska w Londynie tak samo jak Ławica w Poznaniu czy Okęcie w Warszawie ;]

Rozdział 5 .

Gabi .

Ostatnie poprawki - wygładziłam sukienkę (klik), ubrałam buty (klik), przeczesałam palcami niesforne fale na włosach, poprawiłam delikatny makijaż .. w sumie byłam już gotowa zakończyć ten ostatni rok nauki. Przede mną otwierała się nowa droga, która wreszcie będzie wyglądała tak, jak JA sobie zamarzę. W poniedziałek rano mieliśmy mieć wylot do Londynu, więc łącząc go z pomyślnym zakończeniem roku postanowiliśmy urządzić w sobotę wielką imprezę u Nataszy. Oczywiście w gronie znajomych ze szkoły, bo zapewne w czasie naszej nieobecności dużo się zmieni.
Ajć.. troszkę się zapędziłam . ! Dochodził kwadrans przed dziewiątą, a ja nadal nie wyjechałam z domu, a po drodze miałam jeszcze wstąpić po Papi. Cholerka . !

- Tato, zbieraj się . ! Musimy już jechać . ! - krzyknęłam w stronę sypialni rodziców.
- Nie krzycz. Tato czeka na Ciebie w samochodzie już jakieś dobre dziesięć minut, to ty się zbieraj. - z sypialni wychyliła się moja mama -  No córcia.. pojechałaś po bandzie. - zaśmiała się wyraźnie zszokowana moim dzisiejszym wyglądem.
- Widzisz jaką masz śliczną córkę . ? - zażartowałam i ucałowałam ją na pożegnanie.
- Świadectwo z wyróżnieniem raz, proszę . ! - krzyknęła za mną, kiedy zniknęłam na schodach.

Zbiegłam szybko po schodach, o mały włos się nie potykając. Byłoby trochę niezręcznie wyjść do ludzi z wielkim siniakiem na kolanie, więc uważałam. Wskoczyłam do auta i pomknęłam z tatą wprost pod dom mojej psiapsióły, która już nerwowo przystępowała z nogi na nogę.


Natasza .

Miałam na sobie sukienkę z czarnym kołnierzykiem (kilk) i klasyczne czarne czółenka na platformie (kilk) . Rozpuściłam włosy i delikatnie je pofalowałam, a przez czubek przeplotłam mini-warkocza (kilk). Trochę dziwnie się czułam, bo od dawna nie miałam na sobie sukienki ani tak wysokich butów, nosiłam raczej sportowe rzeczy, sporadycznie zakładałam coś eleganckiego, ale nie wyglądałam tak jak dzisiaj. Przed domem stałam już jakieś dziesięć minut. Zaczynały mnie boleć nogi, a od palącego słońca robiło mi się słabo. W końcu zza rogu ulicy wyłonił się czarny Chevrolet Captiva ojca Gabrysi. Na twarzy mojej przyjaciółki malowało się zdziwienie i zachwyt. Ja jej jeszcze w całości nie widziałam, ale podejrzewałam, że jak zawsze wyglądała zjawiskowo. Wsiadłam do auta, rzuciłam krótkie ' Dzień Dobry ' do pana taty i ' Cześć ' do Gabrysi. Chodziłyśmy do tej samej szkoły mimo rocznej różnicy wieku. Nasza uczelnia była połączeniem liceum i technikum o wielu kierunkach. Wysiadłyśmy z vana i skierowałyśmy się do wejścia, gdzie już czekał na nas Olek. Zabawnie wyglądał, kiedy o mało co nie wypluł wody z buzi na nasz widok.


Oliwier .

Obie wyglądały fenomenalnie, aż zapierało dech w piersiach. Nie poznałbym ich na ulicy. Zszokowany przywitałem się z dziewczynami buziakiem w policzek.

- No laski.. - nie wiedziałem co powiedzieć, odebrało mi mowę - Muszę przyznać, że nie spodziewałem się. - wykrztusiłem z siebie jednocześnie będąc dumny z posiadania takich przyjaciółek.
- Oj tam, Olek.. nie przesadzaj. - zachichotała Gabi.
- Bo zetniemy buraczka. - dodała Natasza.
- Ok, już nic nie mówię. Chodźmy usiąść, zaraz się zacznie.

Weszliśmy na dużą salę. W jednym momencie wszystkie oczy skierowały się na nas, a konkretniej na dziewczyny. Oglądał się za nimi chyba każdy facet ze szkoły, a było ich dosyć sporo. Musieliśmy się rozdzielić. Gabi poszukała znajomych ze swojej klasy, odprowadziliśmy ją wzrokiem. Natasza szła przodem przez wąskie przejście, ale ja nadal nie mogłem oderwać wzroku od pięknej blondynki. Dopiero kiedy się o coś potknąłem, zauważyłem, że Papi jest już na drugim końcu. Począłem przedzierać się przez tłum i w końcu dotarłem do kumpeli. Ona też wyglądała cudownie, nawet lepiej niż Gabi, ale to właśnie blondyna przyciągała mnie bardziej. Zajęliśmy miejsca i zaczęło się ....


Trzy godziny później...

Wracaliśmy pieszo do domu, bo daleko nie mieliśmy. Laski po drodze zdjęły buty. Nie dziwiłem się - wystać taki szmat czasu w takich wielkich szpilkach to było coś, teraz stopy zasługiwały na odpoczynek. 
Najpierw pożegnaliśmy Nataszę. Cmok, cmok i kierunek - dom Gabrysi. Po drodze rozmawialiśmy, śmialiśmy i wygłupialiśmy się. W pewnym momencie niechcący musnąłem jej dłoń. Przeszedł mnie przyjemny, ciepły dreszczyk. Uśmiechnąłem się w jej kierunku. Ona też odwzajemniła uśmiech, ale zaraz spuściła głowę w dół. Wiedziałem, że nie jestem jej wymarzonym chłopakiem, że ona chce być z tym całym Louis'em, ale mimo to starałem się najbardziej jak mogłem, żeby poczuła coś do mnie. Denerwowało mnie to, jak cały czas nawijała o chłopakach z Anglii. Ciekawe czy jeśli nie byliby sławni, to też by ich ubóstwiała. Pewnie, że nie, bo nigdy nie spotkałaby ich na tym cholernym lodowisku . ! Ogarnąłem się. Staliśmy pod jej domem, mieliśmy już się żegnać, ale coś mnie skusiło, żeby chwycić ją za nadgarstek i zdecydowanie przyciągnąć do siebie. Popatrzyła na mnie pytająco, jakby nie wiedziała o co chodzi. Zatopiłem się w oceanie jej błękitnych oczu i złożyłem pocałunek na jej delikatnych ustach. Nie wyrywała się, ale czułem, że wewnątrz walczy sama ze sobą. Trwaliśmy tak złączeni przez dłuższą chwilę, kiedy nagle oderwała się ode mnie usprawiedliwiając się, że musi wracać do domu. Uśmiechnąłem się i puściłem ją. Naturalnie odprowadziłem wzrokiem do samych drzwi. Odszedłem dopiero wtedy, kiedy spojrzała na mnie zamykając drzwi. 


Gabi . 

To, co wydarzyło się przed moim domem nie powinno mieć miejsca . ! ' Gabrychaaa , co ty do cholery wyprawiasz . ?! ' - odzywał się głos w mojej głowie. Stłumiłam go. 

- Jestem . ! Zostawiam świadectwo w kuchni . ! - krzyknęłam przed siebie, aby oznajmić mój powrót rodzicom.

Jak oparzona wbiegłam do swojego pokoju, zamykając drzwi. Złapałam się za głowę, targając włosami. Momentalnie dotknęłam dłonią ust i podeszłam do okna. ' Może jeszcze tam jest, może czeka na mnie, muszę to odkręcić . ! ' - wmawiałam sobie chociaż i tak wiedziałam, że nie odważę się na takie wyznania. No nic, po prostu musiało tak miało być.. Teraz jeszcze tylko wytrwać jutrzejszy melanż, a w poniedziałek wszystko się ułoży. ;)

____________________________________________________________________________

Jest, jest, jest . ! Podoba mi się ten rozdział, szczególnie akapit Olka. ♥
Jak zapewne się domyślacie w następnym rozdziale będzie tytułowy
' kierunek-Londyn ' <33

Wytrwałości . ! :*
.. a komentarzy jak nie było tak nie ma ;(

piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 4 .

Oliwier .

Ugh, sobota. Pierwszy tydzień przerwy zimowej powoli dobiegał końca. Było coś koło jedenastej. Wziąłem chłodny prysznic na rozbudzenie i zeszedłem na śniadanie. Moi rodzice siedzieli w salonie, oglądając jakieś bollywoody. Niezbyt mnie ciekawiły takie filmy, więc prawie nie zwracając na nich uwagi, czmychnąłem do kuchni. Wziąłem stertę kanapek z nutellą i wróciłem na górę do pokoju. Włączyłem TV i zacząłem skakać po kanałach. Zatrzymałem się na jakimś nudnym sportowym programie, pomyślałem, że lepsze to niż nic. W tym samym momencie zadzwoniła do mnie Natasza z zapytaniem, czy jestem domu, bo chcą obgadać plany dotyczące wakacji. Podobno Gabryśka dostała ciekawą propozycję. Zgodziłem się, umówiliśmy się po południu u Papi w domu. 


Natasza .

Dochodziła godzina piętnasta. Gabi już u mnie siedziała, Olek miał się zjawić lada chwila.
W końcu przyszedł. Spóźniony, ale był.

O : Cześć laski . ! - wparował do mojego pokoju - Słyszałem, że szykujemy się na wakacje. Trochę wcześnie, jeszcze zima. - uśmiechnął się cwaniacko, tak, jak uwielbiałam.
N : Hej . ! W sumie podziękuj Gabi. Ona nam załatwiła powrót do korzeni. - z uśmiechem uniosłam brwi.
O : Do korzeni . ? Mówisz o tym, że jedziemy do Anglii . ? - zaiskrzyły mu się oczy.
G : Hola, hola . ! Jeszcze nie wiem, czy pojedziemy. Po prostu dostałam propozycję.. - zaśmiała się i opowiedziała o środowym zajściu na lodowisku.
O : One Direction . ? To ten zespół, który zajął trzecie miejsce w brytyjskiej wersji X-factor' a . ? No dobrze... jeżeli wam tak zależy, to pojadę z wami. Odwiedzę przynajmniej starych znajomych.
G : Tylko, że jest mały problem. - zawahała się.
N+O : Jaki . ? - wykrzyknęliśmy ze zdziwieniem niemal jednocześnie.
G : Nawet gdybyśmy tam zawitali, to gdzie moglibyśmy się zatrzymać . ? Hotel odpada, nie stać nas. Jakieś pomysły . ?
N : Młoda, o to już się nie martw. Przecież ja i Olo mamy rodziny w Anglii.
O : Na mnie się nie patrz . ! - krzyknął do mnie, kiedy przekręciłam głowę w jego stronę - Nie zwalę się do dziadków. Za dużego domu to oni nie mają, nie pomieścimy się tam we trójkę.
N : Spokojna twoja rozczochrana. Mam dobry kontakt ze znajomymi z teatru matki. Załatwię coś.
- uśmiechnęłam się do przyjaciół.
G : Okej . ! Termin . ?
O : Początek wakacji ma się rozumieć . ! - zaśmiał się i zmrużył oczy, w których migotały iskierki szczęścia.
G : Czytasz mi w myślach, hahah.
N : Dobrze, moi państwo. Plany na wakacje mamy, teraz tylko dotrwać do końca roku.

Gadaliśmy do późna, w końcu jutro niedziela, można było zaszaleć. Nie ukrywam - denerwowało mnie to, że Oliwier co raz częściej mnie zlewał dla Gabrieli. Wiedziałam, że ona mu się podobała, ale to nie jest powód, żeby zostawiać kumpelę ze szkolnej ławki. Byłam zazdrosna, cholernie zazdrosna, ale ukrywałam to tak samo jak Olek ukrywał uczucie do Gabi. W końcu była moją przyjaciółką, nie mogłam jej też tak po prostu olać..



Gabi .

Wakacje zapowiadały się fantastycznie, już nie mogłam się ich doczekać. Cały kolejny tydzień byłam jakaś taka roztargniona, cały czas uśmiechnięta. Wydawało mi się, że coś w moim życiu wreszcie się zmieni, dokładnie nie wiedziałam co, ale to czułam. Chciałam już zobaczyć Louisa, ten równy rządek zębów i przyjemny dla ucha głos. Wtedy zdałam sobie sprawę, że mam jego numer, ale nie wykonałam jeszcze ani jednego telefonu. Dlaczego . ? Bałam się.. bałam sie tego, że jeśli zacznę z nim rozmawiać - o ile w ogóle sie dogadamy - to się speszę a on uzna mnie za nudziarę. Mimo to propozycja domówki budowała we mnie jakąś nadzieję. Wróciłam do domu cała w skowronkach. Dobrze, że rodzice mnie nie widzieli, bo od razu padłoby milion pytań, czego nienawidziłam. Szybciutko przemknęłam do łazienki, wykąpałam się i wróciłam do siebie. Wzięłam telefon do ręki, zaznaczyłam numer Lou, ale nie nacisnęłam zielonej słuchawki, brakowało mi tej odwagi. Zerknęłam na zegarek - dochodziła dwudziesta druga, u nich dwudziesta pierwsza. Podeszłam do okna. Rozejrzałam się po zaśnieżonej okolicy, sporadycznie zatrzymując spojrzenie na przejeżdżających autach. Wdusiłam zielony klawisz. Usłyszawszy sygnał, czekałam.



Harry .

W tym samym czasie w drodze do Londynu .

H : Louis, zamknij się . ! - wrzasnąłem, kiedy znowu zaczął nawijać o tej dziewczynie.
L : Znowu o niej mówię . ? Wybacz..
H : Tak, znowu o niej mówisz. To jest nieco irytujące. Ogarnij się . ! Pewnie to kolejna fanka, która poleci na kasę, stary nie rób sobie nadziei. Przecież wiesz, że ze wszystkimi tak było.
L : Nie, ona była inna, taka.. no po prostu inna. Zrozum Hazz.
H : Skoro tak twierdzisz.. - uśmiechnąłem się, klepiąc towarzysza po ramieniu - A teraz zjedz sobie marchewkę.

Byłem bardzo ciekawy jak wygląda ta ' jasnowłosa piękność ' - bo tak ją opisywał Lou. Kiedy byliśmy w Polsce, nie zauważyłem, żeby z kimś rozmawiał. Może dlatego to tak bardzo mnie dziwiło. 
W pewnym momencie odezwał się czyiś telefon. Naszym zwyczajem każdy mógł odbierać obojętnie jakie połączenie, więc i ja tak zrobiłem. ' Gabi ' - przeczytałem na wyświetlaczu i wcisnąłem zieloną słuchawkę.

H : Styles, słucham . - rzuciłem pierwszy, lecz odpowiedzi nie uzyskałem - Halo, jest tam kto . ? - ponowiłem, ale usłyszałem tylko dźwięk zrzucanego szkła i wulgaryzm w innym języku.
G : Przepraszam, pomyłka. - odpowiedziała i rozłączyła się.

Spokojnie odłożyłem telefon. Kto to był . ? Ten głos.. taki subtelny, teraz i on mnie prześladował, co z tego, że to tylko dwa słowa . ? Miałem wrażenie, że rozmawiam z zakłopotanym aniołem. Pomyślałem, że to ta Gabi, o której ciągle mówi Lou. Jeśli jej wygląd dorównuje barwie jej głosu, musi być naprawdę piękna. Fuck, Styles chyba się zauroczył, hahah. No nic, czy coś z tego wyniknie okaże się we wakacje.

sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 3 .

Natasza .

Obudziłam się dosyć wcześnie jak na mnie. Spojrzałam na telefon. Dokładnie 8.05 i prawie dziesięć nieodebranych połączeń. ' Kto do cholery wydzwania wtedy, kiedy ja śpię . ? ' - pomyślałam i odblokowałam dotykowy ekran. Wszystkie połączenia pochodziły od numeru Gabryśki. Mogła dzwonić o każdej porze dnia i nocy gdyby coś się stało, ale zazwyczaj były to dwa - trzy połączenia. Zastanowiłam się w duchu, dlaczego tak uporczywie starała się do mnie dodzwonić . ? Wczoraj byłam na urodzinach u koleżanki, nasza ekipa nieźle zabalowała, mogłam nie słyszeć, kiedy dzwoni. Wstałam, udałam się do łazienki, wzięłam ciepłą kąpiel i w miarę możliwości ogarnęłam się. Wychodząc z dusznego pomieszczenia niemal natychmiast poczułam pulsowanie w okolicach skroni. Zrobiło mi się słabo, ale zdążyłam usiąść na potargane łóżko. 

Przeszło.. uff. Przeczesałam włosy, formując je w niezgrabnego koka i ubrałam się w szary dres z Endorfiny, taki standardowy strój do chodzenia po domu. Ojca nie było, wyjechał wcześniej do pracy, ostatnio nie mieliśmy dla siebie za wiele czasu, cóż.. Najwidoczniej według niego robota była ważniejsza niż rodzina, tak samo było z matką, wcale się nią interesował, wiecznie był zajęty ' pracą ', miałam niewiele lat, kiedy zniknęła z naszego życia, ale zaczynałam już poniekąd rozumieć ich problemy. W sumie pasowało mi to, że tata był od rana do wieczora taki zapracowany, miałam przynajmniej czas dla znajomych. Na śniadanie przyszykowałam sobie kanapki. Wzięłam ich całą stertę do siebie do pokoju i postanowiłam oddzwonić do blondyny, ona zawsze wstawała wcześnie. Wybrałam numer, nie czekałam długo, kiedy ktoś mruknął mi do ucha.

N : Gabrysia . ? Jeszcze śpisz . ? Coś się stało, że wczoraj do mnie tak wydzwaniałaś . ? - zaniepokoiłam się troszkę.
G : Hej Pipi.. - mruknęła zaspana - daj mi jeszcze z godzinkę, niedawno zasnęłam, oddzwonię do ciebie.. - odłożyła słuchawkę.

Co . ?! Niedawno zasnęła . ? To co ona robiła przez całą noc . ? Kurczę, naprawdę się zmartwiłam, bądź co bądź była to moja najlepsza psiapsiółka. Próbowałam się nader nie zadręczać zbędnymi pytaniami. Postanowiłam więc ogarnąć ten cały syf w domu. Na parterze - kuchnia, łazienka, salon.. na piętrze - sypialnia, mój pokój, druga łazienka i pokój gościnny, nawet nie wiem po co komu on. Ogarnę się.. muszę. Włączyłam muzykę z salonu na full, słychać ją było w całym domu.


Gabi .

Obudziłam się, właściwie to ciocia mnie obudziła, bo zapewne spałabym jeszcze dłużej. Zerknęłam na zegarek, dochodziła jedenasta. Cholera . ! Przyjechałam tutaj, żeby zaopiekować się Lenką, a nie odpoczywać. Wkurzyłam się na siebie. Wskoczyłam szybko w jakieś ciuchy, ogarnęłam włosy, twarz i po piętnastu minutach już byłam przy małym rudzielcu. Tego dnia wracałam do domu, trochę było mi przykro, bo znowu musiałam rozstać się z Wiewórą, lubiłam ją. Z drugiej strony chciałam już spotkać się z Louisem na tej ' przeprosinowej domówce ' i poznać resztę chłopaków. Teraz jedyne na co czekałam to wakacje . ! I nawet postanowiłam podszkolić się w angielskim, semestr to trochę mało, ale zapiszę się na jakieś kółka czy coś.

Z Lenką bawiłam się świetnie. Wygłupiałyśmy się, rysowałyśmy, układałyśmy puzzle i znowu wariowałyśmy. Po obiedzie koło drugiej po południu położyłyśmy się na łóżku, żeby chwilę odpocząć. Mały rudzielec niemal natychmiast zasnął. Spała na moim brzuchu, więc delikatnie ją podniosłam i położyłam obok, przykryłam cienkim kocem i ściszyłam bajki. Wyszłam. Przypomniałam sobie, że muszę zadzwonić do Nataszy. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i po prostu zadzwoniłam.

N : No hej słońce, co tam . ? 
G : Jest dobrze, młoda śpi, mam chwilę, więc dzwonię. Dzisiaj do was wracam.
N : Nareszcie. Oli wręcz szaleje z tęsknoty za tobą, haha. ! - zaśmiała się, ale wiedziałam, że jest zazdrosna, Olek od dawna jej się podobał, jednak to na mnie padło.
G : Papi, daj spokój . ! To nie to. Ale muszę ci o czymś jeszcze powiedzieć . !
N : To w związku z tymi nocnymi telefonami . ? Dawaj.
G : Tak, tak.. Otóż ciocia wczoraj zabrała mnie i Lenę na lodowisko. Było nieziemsko fajnie, ale nie w tym sęk. Zgadnij kogo poznałam .
N : Eeeeeeee.. jakąś disney'owską gwiazdkę . ?
G : Hahahah.. Lepiej . ! Mówi ci coś nazwisko Tomlinson . ? - zapytałam, ale nie usłyszałam odpowiedzi - Natasza . ? Jesteś . ?
N : Czekaj, czekaj.. składam informacje w logiczną całość.. - znowu zamilkła, czekałam - Chcesz mi powiedzieć, że całą noc nie spałaś, bo na poznańskim lodowisku widziałaś Louisa Tomlinsona i całe One Direction . ?
G : Widziałam . !? Natasza, ja z nim rozmawiałam . ! Wpadł na mnie przypadkiem i w ramach przeprosin zaprosił mnie na domówkę, ale odmówiłam, na co on odpowiedział, że przecież we wakacje mogę wpaść do Londynu . ! Nie spałam, bo miałam taką zajawkę, że szok. - ucieszyłam się jak małe dziecko.
N : Oooo, Gabryś.. Ty to jesteś wielka . ! - wykrztusiła z siebie, nie bardzo przepadała za ich muzyką, ale ich wygląd jakoś tak sam ją nakłonił do uwielbienia tego boysbandu.
G : Hahahah, się wie . ! 
N : Wpadnij jutro do mnie, obgadamy wakacje razem z Oliwierem.
G : Będę, trzymaj się.
N : Ciao .

Rozłączyłam się. Wróciłam do Lenki, która nadal spała. Położyłam się obok i .. też przymknęło mi się oko.

____________________________________________________________________

Strasznie długo akcja mi się rozkręca ;3
W następnym rozdziale spodziewajcie się jeszcze ferii zimowych, wakacje muszą zostać omówione z Olim.
W piątym pojawi się podróż. Cierpliwości <3
Proszę, błagaam o komentarze.
Chyba, że mam wstawić ankietę . ? Jak myślicie . ?