środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 2 .

Gabrysia .

To już środa, trzeci smętny dzień spędzony na ' zabawie ' z Lenką. Tęskniłam za moimi dziewczynami, szczególnie za Nataszą, brakowało mi tych wspólnych wygłupów, niekontrolowanych napadów śmiechu i wypadów na miasto. Szybko wyrwałam się z zamyśleń, bo usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach. To mama Lenki wróciła wcześniej z pracy.

- Dziewczyny . ! Mam dla was niespodziankę . - mówiła udając się do kuchni, by tam zostawić zakupy - Zabieram was na lodowisko. Szykujcie się, bo jedziemy od razu po obiedzie. - uśmiechnęła się, kukając do naszego pokoju.

- Hura . ! - ucieszyła się Lena - ale ja nie umiem jeździć. Nauczysz mnie Gabrysiu . ? - zapytała, wykrzywiając twarzyczkę w błagalnym grymasie i spojrzała na mnie dużymi, brązowymi oczyma, ' słodziak z niej, zupełnie jak Malik .. ' - pomyślałam i pokiwałam twierdząco głową.

- Tylko, że jest mały problem.. nie zabrałam ze sobą łyżew.. - zmartwiłam się, siadając na kanapie.

- Gabrysiu, przecież nie mamy daleko do twojego domu. To zaledwie piętnaście kilometrów, dojedziemy tam w dwadzieścia minut. Weźmiesz łyżwy i sprawa załatwiona, a przecież lodowisko jest po drodze. - od razu wtrąciła ciocia.

Było mi to obojętne. W sumie lepszy taki wypad, niż ciągłe siedzenie w domu. Zgodziłam się.

Półtorej godziny później byłyśmy już na miejscu. Miałyśmy wiele szczęścia, bo akurat skończyło się czyszczenie lodu. Ludzi nie było dużo, mniej niż pół lodowiska, jednak mimo to wydawało mi się, że nasze ruchy są bardzo ograniczone. Wjechałyśmy na lód. Jejku, jak ja dawno tak dobrze się nie czułam . ! Na dzień dobry okrążyłam kilka razy wyznaczone pole, a później wzięłam się za pierwszą lekcję nauki jazdy na łyżwach z Leną. Mała szybko kumała, ale i także szybko się zniechęcała. Zaliczyłyśmy też kilka gleb, co było nieuniknione.

Dochodził kres naszej przygody z łyżwami, więc na koniec postanowiłyśmy zrobić jeszcze jedno małe okrążenie.

- Gotowi, do startu .. - zaczęłam.

- Start . ! - wyprzedziła mnie Lenka.

- Hej . ! To falstart . ! - wykrzyczałam, nie miałam zamiaru przegrać z pięciolatką.

Po krótkiej chwili szłyśmy jeb w łeb, nawet minimalnie ją wyprzedzałam. Nie, teraz już naprawdę zostawała w tyle. Tak, dobiłam swego . ! Niestety nie ukończyłam tego całego ' wyścigu ', bo ktoś, mam nadzieję, że nie umyślnie, wjechał we mnie i razem z nim zaliczyłam twardą glebę. Nie wiem dlaczego, ale zamiast być na niego wkurzona, zaczęłam się głośno śmiać. Miałam atak, atak głupawki.

- Hahahah.. Hej ty.. hhahah.. piracie drogowy.. hahahah.. złaź.. hahah.. złaź ze mnie.. hahahh.. i tak przegrałam.. ! - zerknęłam na triumfalnie unoszącą głowę do góry Lenkę, a później na nieznajomego, który także się śmiał, ale..



Louis .

- Przepraszam.. hahahah.. ale nie rozumiem co.. hahhah.. co ty do mnie mówisz.. - popatrzyłem na Polkę niebieskawym spojrzeniem, w uśmiechu ukazując równy rządek zębów.

Widziałem jej zdziwienie kiedy usłyszała mnie gadającego w innym języku. Zmieszała się, dała po sobie poznać, że mistrzem w posługiwaniu się angielskim nie jest, ale jakoś doszliśmy do porozumienia.

- Po prostu ze mnie zejdź . hahah.. 

Posłusznie wstałem i pomogłem jej z ogarnięciem pionu. Na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie niedostępnej, skromnej, ale za to zabawnej. Podobała mi się. Bardzo..

- Jestem Louis, ale mów mi Lou . - zwyczajnie przedstawiłem się podając jej rękę.

- Gabriela , proszę, mów mi Gabrysia albo Gabi, tak lepiej. - uśmiechnęła się mrużąc błękitne patrzałki.

- Przepraszam, że cię tak stratowałem, Gabi, ale jakoś nie patrzyłam, dokąd jadę. Nic ci nie jest . ? - zapytałem, przyglądając jej się, ale chyba bardziej moją uwagę przykuł brunatny sweterek w reniferki.

- Nie, nic mi się nie stało, dzięki za troskę. hahah - atak śmiechu nadal jej nie opuszczał.

Spostrzegłem, że podjechała do nas jakaś wystraszona małolata. Przytuliła się do dziewczyny, pytała, czy z nią wszystko w porządku. Gabrysia uspokoiła ją, kiwając twierdzącą głową. Wplotła palce w jej piękne rude loczki i subtelnie je przeczesała. Młoda niepewnie zerknęła na mnie, wypytując, kim jestem. Polka przedstawiła nas sobie i kazała małej jechać do mamy, która czekała na nią przy wejściu na lodowisko. Sama wymyślnym gestem ręki poprosiła o chwilę.

- Jaka śliczna marchewka . ! - zachwyciłem się, na widok rudych loczków tamtej małolaty.

- Tsaaaa.. śliczna ale jaka przywódcza. Musi postawić na swoim. - znowu się zaśmiała i spuściła wzrok, zastanawiał mnie fakt, dlaczego jeszcze nie zaczęła piszczeć, albo rozglądać się za resztą zespołu, chyba nas nie znała, trudno.

- Może w ramach przeprosin dasz się namówić na małą domówkę . ? - zerknąłem na zamyśloną dziewczynę, która szybko uniosła głowę do góry.

- Wybacz, ale do jutra jestem u cioci na feriach. Opiekuję się tą małą wiewiórką i mam wątpliwości co do tego, czy mnie wypuści. Przepraszam. - rzekła zrezygnowana - Ale może w przyszłym tygodniu znajdę czas, co ty na to . ?

- Problem tkwi w tym, że wracamy w piątek po południu do Londynu. Musimy przygotować się na koncert i w ogóle.. - no tak, niedługo w trasę.. jak ten czas szybko leci.

Zauważyłem, że oczy Gabrysi nagle się zaiskrzyły. Uśmiech wstąpił na jej bladą twarzyczkę, bo chyba w końcu do niej dotarło, z kim rozmawia. Szczerze powiedziawszy troszkę się zasmuciłem, bo zdałem sobie sprawę, że to kolejna psycho-fanka, dzięki której zaraz zjedzie się tu pół Poznania i tysiące paparazzi. A ja chciałem tylko poznać jakąś normalną dziewczynę..

- Ty jesteś Louis . ? Louis Tomlinson . ? Ten z One Direction . ? - zaczęła podnosić głos, położyłem tylko palec na swoich ustach, uciszyła się - Oj, wybacz. Jeszcze nigdy nie rozmawiałam z kimś tak sławnym. - rzuciła zakłopotana.

- Nic nie szkodzi. Więc kiedy wynagrodzę ci ten upadek . ? A może wpadniesz do Londynu . ? - zapytałem z nadzieją, było już mi obojętne czy jest psychiczna czy nie, czarowała wzrokiem jak nikt inny.

- Teraz . !? Nie, nie.. mam szkołę, uczę się do matury, to wykluczone. Ale pomyślę o wakacjach.

- Świetnie, podam ci mój numer telefonu i jakoś się zgadamy. To do wakacji. !

Wymieniliśmy się numerami i obydwoje uśmiechnęliśmy na odchodne. Wróciłem do chłopaków, chwaląc się planami na wakacje. Odprowadziłem ją wzrokiem do wyjścia, a kiedy zniknęła, my również zaczęliśmy się zbierać.
__________________________________________________________

Jak się podoba . ? Bo mnie w ogóle . ! Nie mam weny, notki za długie, muszę coś zmienić.
PROSZĘ o wasze komentarze. Zależy mi ..
Warto to kontynuować . ?
Pozdrawiam ♥

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 1 .


Gabi .

' Ferie zimowe ' tak ! Na samą myśl o nich dostawałam ataku pozytywnych emocji, którymi zarażałam moje klasowe przyjaciółki. Miałyśmy już wszystko zaplanowanie co do spędzenia tych dwóch tygodni, ale jak zwykle coś musiało się popsuć . ! Mała Lenka - moja pięcioletnia kuzynka z Poznania - wpadła na genialny pomysł, żebym się u niej zjawiła. Wszystko by było w normie, tylko dlaczego wyskoczyła z terminem na cały pierwszy tydzień  . !? Wrrr. ! Nienawidzę, kiedy ktoś decyduje za mnie, czuję się wtedy taka.. ograniczona. Ale czego nie robi się dla pięciolatki . ? Postanowiłam odpuścić .

- Laski wybaczcie, ale nie chcę, żeby ciotka źle o mnie myślała.. to tylko małe dziecko, co miałam powiedzieć . ?  ' Sory, ale nie bo na całe ferie z kumpelami  się zgadałam . ? ' .. - powiedziałam bezsilnie, nie chciałam się z nimi znów kłócić.

- Dobra, Gabryś.. daj już spokój. Wszytko rozumiemy i nie mamy ci tego za złe. Przecież i tak weekendy są nasze . ! - odpowiedziały niemal chórem moje trzy klasowe psiapsióły i uśmiechnęły się do mnie, poczułam ulgę.

- Dziękuję . ! Jak tylko wrócę, nadrobimy ten tydzień, obiecuję . ! - zażartowałam.

Stałyśmy jeszcze chwilę przy szatni, kiedy zadzwonił dzwonek na siódmą lekcję. Uff, dobrze, że dziś nie ma nauczyciela od fizyki, bo siedziałybyśmy jeszcze czterdzieści pięć minut w tej nudnej budzie. Pożegnałyśmy się cmokami w policzki. Reszcie rzuciłam krótkie ' do zoba za dwa tygodnie . ! ' i ruszyłam w kierunku autobusu. Z klasą nie miałam problemów - utrzymywałam z nimi dobry kontakt, nie kłóciliśmy się, traktowaliśmy się jak rodzina. Może dlatego, że u nas nie było gwiazdek ani czegoś w tym stylu . ? W każdym bądź razie kochałam tę bandę wariatów,  tak trudno uwierzyć, że jeszcze tylko pięć miesięcy i każdy pójdzie w swoją stronę. Będzie mi ich strasznie brakowało.

Kiedy dotarłam do domu, drzwi były zamknięte. 'Rodzice jeszcze w pracy ' - pomyślałam, szukając kluczy w jednej z przegródek plecaka. Weszłam do domu, szkolną torbę wrzuciłam do salonu, zdjęłam kurtkę, buty i od razu pomknęłam do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia. Usiadłam z ciepłym rissotto przed telewizorem w swoim pokoju, a nim zdążyłam się zorientować, co ciekawego jest na wizji, mój obiad znikł. Otulając się ciepłym kocem, poczułam w końcu upragniony piątek. Nie chciało mi się pakować, więc postanowiłam to zrobić, kiedy się obudzę, ewentualnie jutro. Zasnęłam głęboko.



Natasza .

Jest piątek, jest wolne, jest bajka . ! Wreszcie chwila luzu. W ostatniej klasie maturalnej jest teraz najgorzej, wieczne siedzenie przy książkach i zakuwanie do późnych nocnych godzin. Kiedy tylko dotarłam do domu, rzuciłam wszystko na podłogę i pobiegłam do Gabrieli. Zapukałam do jej drzwi i weszłam. Młoda spała. Budzić ją czy nie . ? Przyjdę później albo napiszę do niej, żeby wleciała na skajpaja.. coś wymyślę. Ściemniało się, więc wróciłam do domu. Gadałyśmy do rana, nie chciało nam się spać. Omawiałyśmy ferie, ogarniałyśmy jakieś ciacha z facebooka i plotkowałyśmy.. jak zawsze o byle czym. W końcu koło piątej nad ranem rozłączyłyśmy się, bo nasi rodzice niedługo mieli wrócić z pracy. Lepiej gdyby nie wiedzieli, że przed ekranem komputera przesiadujemy  dwadzieścia cztery na dobę.



Olek .

Od razu po skończonych lekcjach wróciłem do domu. Szybko coś zjadłem, wziąłem prysznic i ubrałem się jakoś luźniej. Z kumplami na imprezę wychodziłem dopiero koło dwudziestej, więc miałem jeszcze kilka godzin dla siebie. Położyłem się z lapkiem na brzuchu na niepościelonym od rana łóżku i nim się obejrzałem było po siódmej.

- Cholera . ! - wrzasnąłem - Znowu się nie wyrobię . !

Nerwowo zacząłem grzebać w szafie w poszukiwaniu jakiegoś w miarę ogarniętego stroju. Ubrałem  w końcu ciemne jeansy, koszulę w niebieską kratę i białe buty za kostkę. Przyglądnąłem się w lustrze, przeczesałem włosy i w sumie byłem gotów do wyjścia. Ojca w domu nie było więc to mamie oznajmiłem, że wychodzę. Dobrze, że klub znajdował się blisko, bo i tak byłem już spóźniony.

Bohaterowie .

Gabriela - Gabi . (18)


Skromna, nieśmiała blondynka o niebieskich oczach i szczupłej sylwetce. Kocha muzykę, szczególnie taniec i śpiew, uzdolniona artystycznie, samouk lyrical jazz'u. Wśród przyjaciół zamienia się w szaloną i rozgadaną dziewczynę, jednak do obcych podchodzi z dystansem. Szybko przywiązuje się do ludzi, przez co często zdarza jej się cierpieć, jednak z upływem czasu staje się co raz twardsza. Z chęcią pomaga innym i sama lubi, kiedy to jej ktoś udziela pomocy, ale nie nachalnie. Niech cię nie zwiedzie ten niewinny grymas na twarzy, ta jasnowłosa potrafi dokopać ;)









Natasza - Pipi . (19)


Piękna, płomiennowłosa psiapsiółka Gabrysi. Szczupła, wysoka, brązowooka dziewczyna. Pół Polka pół Angielka. Jej ojciec ożenił się z angielską aktorką, górującą niegdyś na deskach londyńskiego Dominion Theatre. Niestety podczas pobytu całej rodziny w Polsce, matka dostała pilny służbowy telefon z prośbą o powrót do kraju. Istotnie dotarła tam cała i zdrowa, lecz po odstawieniu sztuki ślad i słuch po niej zaginął. Nataszę wychował ojciec z małą pomocą przyjaciół w Polsce. Mimo tego szybko przyzwyczaiła się do nowej sytuacji w rodzinie.  Lubi być w centrum wydarzeń i zwracać na siebie uwagę. Pełna temperamentu. Zarówno wrażliwa jak i stanowcza. Ma w sobie mnóstwo uroku. Często pakuje się w kłopoty. Doskonale posługuje się językiem polskim i angielskim.
' Zagadka, którą ciężko odgadnąć ' .






Oliwier / Oliver - Olek . (19)


Kumpel ze szkolnej ławki Nataszy. Przystojny szatyn o szaro-niebieskim spojrzeniu. Wysportowany, powściągliwy i zawsze uśmiechnięty. Typowy skejt. Ma w sobie to ' coś ' co przyciąga do niego przyjaciół, którym pomaga bezinteresownie. Jego niezwykła intuicja podpowiada mu jak zachować się w danej sytuacji. Ludzie lubią jego towarzystwo, budzi sympatię swoją osobą. Potrafi śmiać się nawet z samego siebie. Nie tak szybko daje się ponieść emocjom, trzyma nerwy na wodzy, nie mówi nic pochopnie ani nie rzuca słów na wiatr. Umiejętnie ukrywa uczucia,  ale jest strasznie wrażliwy na krzywdę innych. Potrafi pomóc i zjednoczyć skłócone osoby. Pochodzi z Wielkiej Brytanii, razem z rodzicami mieszkał  w Londynie, lecz przeprowadzili się do Polski, kiedy Oli miał 10 lat. Biegle posługuje się językiem polskim i angielskim.








Od lewej - Liam (20), Niall (20), Harry (19), Louis (22), Zayn (20)




Liam Payne ( Lee, Leeyum ) - rozsądny 'tatuś' zespołu, opiekuńczy szatyn o brązowych oczach, wrażliwy, wysportowany, na pozór wydaje się spokojny, lecz prawda może być inna, panicznie boi się łyżeczek .

Niall Horan ( Nialler ) - farbowany blondynek o iście niebieskich oczach, jego pasją jest granie na gitarze, co wychodzi mu znakomicie, wiecznie głodny przystojniak, który potrafi rozluźnić nawet mega napiętą atmosferę, szalony i roztargniony, uwielbia przytulaski i ma słabość do blondynek, boi się nietoperzy .

Harry Styles ( Hazza ) - przez fanki uważany za słodziaka ze względu na kręcone włosy i dołeczki podczas uśmiechu, przystojniak z zielonymi oczyma, najmłodszy z grupy, jednak wcale na takiego nie wygląda, uważany za podrywacza i duszę towarzystwa, tkwi w nim także romantyk, śmiały i towarzyski, szybko nawiązuje znajomości, z Louisem tworzy zgrany duet ( Larry Stylinson ) .


Louis Tomlinson ( Lou, BooBear ) - zabawny szatyn z szaro-niebieskimi patrzałkami, mimo, że jest najstarszy, zachowuje się jakby ubyło mu co najmniej 5 lat, co na dobre mu wychodzi, bzik na punkcie marchewek, przystojny i wysportowany .

Zayn Malik ( DJ Malik ) - wysoki brunet o głębokim, wręcz hipnotyzującym, brązowym spojrzeniu, z pochodzenia Pakistańczyk, lecz mieszka i śpiewa z chłopakami w Londynie, zwariowany jak każdy z zespołu, uwielbia spać, tatuować się i non stop przeglądać się w lustrze, często nazywany 'bad boy'em ', jedyne czego się boi to woda, nałogowy palacz z duszą artysty .



Alexandra - Alex . (20)


Na początku przyjaciółka Liama, później zamienia się w jego dziewczynę. Wrażliwa szatynka o głębokim brązowym spojrzeniu. Niedostępna dla obcych, sprawia wrażenie zagubionej w świecie, strachliwej, lecz tak naprawdę nie boi się wyzwań i chętnie stawia czoła problemom. Uważa, że wszystko trzeba rozwiązywać na bieżąco. Nienawidzi odkładać wszystkiego na ' potem '. Pracuje z wieloma gwiazdami jako stylistka i wizażystka, co skutkuje ciągłą nieobecnością w rodzinnym domu. Podróżuje po świecie nie tylko w celach rekreacyjnych - większość jej pracy polega na ciągłym doglądaniu swoich celebrytów. Nie ma więc za dużo czasu na odpoczynek. Ma uraz do paparazzi. Nie boi się błysków fleszy, lecz tych upierdliwych ludzi za aparatami.