piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 13 .

Natasza .

- Gabi, uważaj, pies ! - krzyknęłam, ale nie mogłam już niczemu zapobiec

Golden Retriever wpadł na Gabrysię, wytrącając z jej ręki kilka toreb. Ku mojemu zaskoczeniu dziewczyna nie zaczęła panikować tylko się śmiać. Usiadła zrezygnowana i jak małe dziecko zaczęła wygłupiać się z nowym towarzyszem. W miarę szybko wszystko ogarnęłyśmy i ruszyłyśmy dalej, ale biszkoptowy czworonóg nie chciał się od nas odkleić. Rzuciłyśmy mu kawałek bagietki kupionej w Westfield. Nim zdążyłyśmy ujść kilka kroków, już był za nami.

- Myślisz, że się odczepi. ? - zapytała mnie przyjaciółką unosząc brwi
- Raczej tak, daj mu chwilę.
- A co jeśli nie. ? Może weźmiemy go ze sobą, sprawdzimy blaszkę i odprowadzimy do domu. ? - zaproponowała 
- Oszalałaś. !? A jeśli ma pchły. ? Albo wściekliznę. ? A jeśli kogoś ugryzie, to kto będzie za to odpowiadać. ? Oczywiście, że my. Z resztą wiesz jak to jest mieć psa w domu. ? Syf na całym trawniku, kłęby sierści walające się po mieszkaniu, a jeśli gdzieś wychodzisz, musisz znaleźć kogoś, kto się nim zaopiekuje. To nie jest dobry pomysł Gabrysiu.. Spójrz na obrożę - on ma właściciela. - próbowałam przekonać dziewczynę wszelkimi sposobami
- Ale Papi, zobacz .. - przyłożyła głowę do łba zwierzęcia - .. jesteśmy jak dwie kropelki wody. Proszę, weźmy go. ! - spojrzała na mnie wielkimi
niebieskimi patrzałkami i zrobiła minę małego dziecka, proszącego o lizaka
- Dwie kropelki. ? Faktycznie - kłaki takie same.. - zironizowałam i zaraz dodałam - ..tylko z płcią i oczami coś się wam pomyliło.
- Aleś ty śmieszna.. boki zrywać. 
- Kwestia genów. - uśmiechnęłam się, unosząc triumfalnie głowę ku górze
- To możemy wziąć go na jedną noc. ? - przewróciwszy oczyma zapytała już całkiem poważnie

Zgodziłam się kiwając smętnie głową. Jeden domownik w tę czy w tamtą stronę nie robi różnicy, byleby nie wchodził do mojego pokoju. 
W końcu doszliśmy do domu. Wewnątrz nikogo nie było.

- Ciekawe gdzie się podział Oliwier. ? - pomyślałam głośno
- Nie wiesz. ? Pewnie umówił się z kumplami na mieście na jakieś balety.. Masz chłopaka, powinnaś więc wiedzieć co robią faceci w wolnym czasie. - odpowiedziała mi Gabrysia, choć wcale ją o to nie prosiłam
- Nie wiem, Zayn zawsze przy wolnej chwili wpada tutaj.
- A co robił zanim się z tobą związał. ? Albo co robi reszta zespołu. ?
- Spotykają się z fanami, udzielają wywiadów..
- .. imprezują, śpiewają przy ognisku, mają dziwne nawyki - o to mi bardziej chodziło.

Zaniosłam nasze zakupy na górę i zeszłam do kuchni. Gabrysia siedziała w salonie przy jakimś serialu, trzymając laptopa na kolanach. Ja zajęłam się obiadokolacją. Odruchowo zerknęłam do piekarnika, jak to zawsze robiłam w domu i znów dopadło mnie pozytywne zaskoczenie. Zastałam tam duże żaroodporne naczynie, na którym widniała kartka ' smacznego :) - Olas. ' . W środku znalazłam pięknie zarumienioną i pachnącą zapiekankę z wstążeczkami makaronowymi. Pokroiłam ją na trzy części z czego dwie z nich wyłożyłam na talerze - dla mnie i dla Gabrysi.

- Oliwier się o nas zatroszczył. - powiedziałam kładąc dania na stole przed TV
- Wie jak zrobić ludziom dobrze. - uśmiechnęła się szeroko i zaczęła szamać; momentalnie spojrzałam na nią z przerażeniem i lekko się odsunęłam - Natasza.. bez skojarzeń, zboczuchu. !


Louis.

Wstałem jako ostatni. Zszedłem do kuchni i przyłączyłem się do Liama i Harrego, którzy kończyli śniadanie. Wszystko grało.. chyba. 

- Ooo, śpiąca królewna. ! - odezwał się Lee
- Spadaj, bo naślę na ciebie armię łyżeczek. - powiedziałem jedząc gorącego tosta
- Ej, bez takich. ! Czy ja coś powiedziałem na temat twoich marchewek albo pasków. ?

Wzdrygnąłem ramionami i poszedłem do salonu. Rozłożeni na całą kanapę Niall i Zayn grali na konsoli. Wpakowałem się pomiędzy nich, kibicując raz jednemu a raz drugiemu. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałem aby otworzyć, lecz wyprzedził mnie Liam. W drzwiach ukazał się Syn Marnotrawny - Olivier.

- Olivier. ? - zdziwił się Liam
- Wybaczcie, że was nachodzę. Jest Louis. ? - zapytał ze spuszczoną głową
- Jestem. - wkroczyłem pomiędzy nich i oparłem się o futrynę
- Możemy porozmawiać. ? 
- Porozmawiać.. a może chcesz mi poprawić drugie oko. ?
- Ja właśnie w tej sprawie. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Po prostu działałem pod wpływem emocji. Nie wiedziałem co wtedy zaszło. Teraz, kiedy ktoś opowiedział mi o wczorajszej akcji zrozumiałem, że postąpiłem niewłaściwie i.. - zatrzymał się by wziąć głęboki wdech - chciałem cię przeprosić. Jest mi szalenie głupio.
- Układałeś sobie to przemówienie w domu czy tak na spontana. ? Z resztą - nie chcę wiedzieć. - cwaniacko uniosłem brew i zaśmiałem mu się w twarz
- Ugh.. Formułowanie przeprosin nie jest moją mocną stroną. No nic, przynajmniej próbowałem. Dzięki, że zechciałeś mnie chociaż wysłuchać. Cześć. - powiedział z wyraźnym akcentem na ' zechciałeś ' i odszedł, po prostu
- Dobra Olek, czekaj. - krzyknąłem zanim zdążył zniknąć po drugiej stronie ulicy, ubrałem modrakowe mokasyny i zwinąłem ze stolika klucze od auta i portfel - Wsiadaj, trzeba to opić.
- Aaa.. to już. ? Już się nie dąsasz. ? - wsiadł do auta ze zdziwioną miną
- Nie potrafię się długo gniewać, ale jestem pamiętliwy, więc uważaj następnym razem.

Pojechaliśmy do małej knajpki na obrzeżach Londynu, żeby znowu spić się jak dobrzy kumple.


Oliwier.

Natasza i Gabriela gawędziły sobie w salonie przy jakimś babskim romantyku. Przekroczywszy próg, zmierzyły mnie z góry do dołu. Zbytnio nie wiedziałem o co chodzi. Wyglądałem jakoś nie tak. ?

- Nareszcie. ! Gdzieś ty się podziewał. !? - rzucił rudzielec
- Załatwiałem męskie sprawy.
- Czy robiłeś to, o czym ja myślę. ? - zapytała zaciekawiona Gabi
- Chodzi ci o wczorajszy dzień. ? Tak, już wszystko gra. - uśmiechnąłem się, siadając na kanapie obok 
- Ale oczka to ty masz takie nieciekawe. Olek. ? Dobrze się czujesz. ?
- Wspaniale. A wy jak się dziś bawiłyście. ?
- Zaszalałyśmy.. nawet nie pytaj.
- I mamy małą niespodziankę.
- Poznaj pewnego przystojniaka - Simbę.

Nagle na kolana wskoczył mi jakiś pies. Zaskoczyło mnie to, nie wiedziałem co zrobić. Na szczęście czworonóg nie sprawiał wiele trudności. Połaskotałem go po brzuchu, a ten zaś grzecznie położył się przy kanapie na podłodze. 

- Ale jak, kiedy, gdzie. ?
- Taka mała przybłęda. Potrącił nas, kiedy wracałyśmy do domu. Jutro go oddamy.
- W życiu nigdy. ! Jest takim słodkim przydupasem. Już go kocham. 
- Przecież w domu masz takiego samego. - stwierdziła z pogardą Natasza - Z resztą zgodziłam się tylko na jedną noc.
- Oj nie.. Husky to nie to samo co Golden Retriever. Jak nie znajdziemy jego właścicieli to zostaje z nami. Koniec kropka. !
- Ojoj.. Olek. I co my mamy z tobą zrobić. ?
- Kochajcie mnie, karmcie mnie i nie opuszczajcie. - uśmiechnąłem się zalotnie
- A propos karmienia - dzięki za zapiekankę.
- Ach, drobiazg. Zostawiłyście coś dla mnie. ?
- Ależ oczywiście. Zaraz przyniosę. - pozbierała puste talerze ze stołu i odniosła je do kuchni

Nie minęła minuta, gdy z kuchni doszedł do nas dźwięk tłuczonej ceramiki. Jak oparzeni wbiegliśmy do kuchni, gdzie zastaliśmy Nataszę nieprzytomną, leżącą bez ruchu..

________________________________________________________________________________

Obiecałam - dodaję ♥

Czytasz. ? - Skomentuj. ♥

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 12 .

Niall .

Rano wszyscy wybyli z domu - Liam do Alex, Zayn do Nataszy, Harry gdzieś się wylansować a Louis do znajomych za miasto. Biedny, głodny Nialler został sam. Co miałem robić. ? Pół dnia spędziłem na oglądaniu ' Grease ', jednak po południu stwierdziłem, że szkoda marnować taki słoneczny dzień na siedzenie przed TV, więc na obiad wybrałem się pieszo do Nando's. Później chodziłem po centrum handlowym, ale szybko mnie to znudziło. Spotkałem kilku znajomych i wspólnie z nimi jakoś spędziłem czas do wieczora. Czekała mnie jeszcze droga powrotna do domu z drugiego końca miasta. Kiedy tak wędrowałem ruchliwą ulicą nagle przypomniało mi się, że mogłem wpaść do Gabrysi, Nataszy i Olka. Spojrzałem na zegarek - po dwudziestej. Pomyślałem, że o tak młodej godzinie jeszcze nie mogą spać, więc obrałem azymut na ich miejsce zamieszkania. Zadzwoniłem do drzwi. Otworzył Olivier, który nie był w najlepszym humorze.

- Hej Olek. Mogę wejść. ? Chyba jeszcze nie śpicie. ?
- Czego chcesz. ? Przysłał cię Louis czy jakiś inny frajer. ?
- O czym ty mówisz. ? Nie za bardzo jestem w temacie. Nie widziałem się z chłopakami 3/4 dnia, dopiero wracam. Możesz mi to wytłumaczyć zanim zostanę w coś wkręcony. ? - chłopak widząc moje zmieszanie od razu ukrył złość i zaprosił mnie do środka
- Jesteśmy w salonie. - rzucił krótko przechodząc do kuchni
- Hej Natasza. ! - przywitałem się widząc dziewczynę siedzącą pod kocem
- On o niczym nie wie. - burknął Olek do Nataszy, zanim zaczęła do mnie sapać
- Dowiem się o co chodzi. ? - zapytałem nieco poirytowany siadając na czekoladowej kanapie
- Louis uderzył Gabrysię. - wyrwała Natasza
- Zapomniałaś dodać ' chyba '. - poprawił ją Olo - Jego nie dopuściłem do słowa, a Gaba jeszcze nie oprzytomniała. Nie mamy potwierdzonych informacji.
- Louis uderzył Gabi. ?? O czym wy do cholery mówicie. ? Zdajecie sobie sprawę czym obciążacie tego człowieka. !?
- Widziałem siniaki. Oprócz tego Gabrysia ledwo trzymała się na nogach, później zemdlała. Musiał to zrobić chwilę przed tym, jak wszedłem. 
- Lou nie jest damskim bokserem. ! Jest nieco porywczy, ale nie do tego stopnia, żeby kobietę uderzyć. Przysięgam. !

Mój wzrok powędrował na stojącą w progu blondynkę. Niebieskie oczy miała przepełnione strachem i zdziwieniem. Chyba słyszała naszą rozmowę. Poprosiła mnie, abym razem z nią udał się do jej pokoju, natomiast przyjaciołom kazała zostać. Zaczęliśmy rozmawiać tak, jakbyśmy znali się całe życie. Opowiedziała mi o tym, co zaszło w parku i jak to się stało, że ma tyle siniaków i stłuczeń. Później się rozpłakała. Zaczekałem aż zmorzy ją sen i wtedy wyszedłem.

- Niall.. Co z nią. ? - zapytała Natasza z przerażeniem w oczach - Proszę, powiedz. !
- Zapewne wiecie co stało się dziś przed tym jak zwiała z parku. - spojrzałem na Olka, który jak ognia unikał mojego wzroku - Gabriela wpadła na auto Louis'a dlatego się poobijała, siniaki nie mają nic wspólnego z pobiciem.
- Więc dlaczego w objęciach Lou nie mogła utrzymać pionu. ?? - rzucił zdenerwowany Olek
- A jakbyś ty się czuł, kiedy zostałbyś bez jedzenia przez pół dnia, biegałbyś zapłakany po parku a później jeszcze potrąciłby cię samochód. !? Oczywiście, że padłbyś z wyczerpania. ! Postaw się w jej sytuacji. !
- Boże.. Oliwier, pobiłeś człowieka, który nic nie zrobił, lepiej - jeszcze pomógł twojej przyjaciółce. !

Brunet siedział na kanapie, twarz chowając w dłonie

-Wiecie co.. ja chyba pójdę spać..
- A może tak przeprosisz Lou. ? - zatrzymałem go zanim wbiegł na górę
- Nie dzisiaj, jutro, obiecuję. Albo przeproś go w moim imieniu..
- Przeproszę go od ciebie i co. ? Myślisz, że weźmie to na poważnie. ? On nie jest taki głupi, a ty wyjedziesz na tchórza, który nie potrafi przyznać się do błędu. Każdy prawdziwy facet powinien umieć przepraszać. Nie udawaj cwaniaka. Przemyśl to. - rzuciłem na odchodne, łapiąc klamkę od drzwi - Gabrysia śpi, dajcie jej do rana czas.

Wyszedłem. Nie potrafiłem dalej prowadzić rozmowy z tym pustym człowiekiem, do którego nie docierają najprostsze słowa. Z kieszeni wyciągnąłem wibrujący telefon. Dzwonił Louis. Nie odbierałem, po prostu jak najszybciej chciałem znaleźć się w domu bez niepotrzebnych spin.
Zobaczywszy przyjaciela z wielką śliwą pod okiem, zachciało mi się wrócić do Oliviera i oddać mu trzy razy mocniej. 



Gabriela .

Ranek, godzina 9:20 .
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do dusznego pomieszczenia przez szpary w drewnianych żaluzjach. Nie miałam siły i chęci do życia. Nie wiedziałam co miałam ze sobą zrobić. Przekręciłam się na bok. Momentalnie poczułam ból
plecach oraz biodrze. Siniaki i stłuczenia nie pozwalały mi zapomnieć o wydarzeniach dnia poprzedniego. Z trudem podniosłam się, usiadłam i schowałam twarz w dłoniach, usiłując opanować łzy. Przeszło. Uchyliłam okno żeby wpuścić do tej nory jakieś świeże powietrze i trochę światła. Zarzuciłam na siebie rozciągnięty sweterek i zeszłam do kuchni, gdzie Olek i Papi zajadali się czekoladowymi płatkami zalanymi mlekiem. Akurat to danie było moim ulubionym, jednak czułam, że nic w siebie nie wcisnę.

- Gabi. ? Wszystko gra. ? - zapytała Natasza widząc mój marny stan
- Mhm. - pokiwałam głową na ' tak ' , lecz w środku wszystko mi krzyczało ' NIE '
- Zjedz coś. Nie jadłaś nic od wczorajszego obiadu. - zachęcała mnie przyjaciółka
- Wiecie co. ? Ja chyba pójdę się położyć.. 

Powiedziałam zrezygnowanym tonem i pomaszerowałam w kierunku mojej sypialni. Zamknęłam okno, bo w pokoju nagle zrobiło się dosyć chłodno. Nie miałam ochoty na rozmowę, jedzenie, a tym bardziej na aktywne spędzenie dnia. Chciałam wrócić do Polski. Tęskniłam za spokojem, a szczególnie za rodzicami. Owszem - mogłam do nich zadzwonić ze Skype'a, ale przeraziliby się widząc mnie w takim stanie. Przyrzekłam zatelefonować dopiero kiedy się ogarnę. Schowałam się pod pierzyną i zasnęłam.


Zayn .

Jak co dzień wpadłem koło jedenastej do Nataszy. To, że jesteśmy parą wiedzą tylko najbliżsi z wyjątkiem rodziny w Polsce. Nie ujawnialiśmy się światu, ponieważ Tasza strasznie bała się reakcji ojca i ataku mediów. Mówiła, że ' musi się przyzwyczaić '. Do czego. ? Nie mam pojęcia. Prędzej czy później i tak wszystko się wyda.


- Dzień dobry kochanie, kocham cię. - przywitałem Nataszę z długą czerwoną różą w zębach
- Wybacz - kwiatki raczej na mnie nie działają.. ale i tak cię kocham.- uśmiechnęła się słodko oraz zmrużyła oczy, co dodało jej jeszcze więcej atrakcyjności; wyciągając kującego chwasta z moich ust zbliżyła się do mnie i swoim czułym muśnięciem warg uśmierzyła ból 
- Jesteś moim skarbem a o takie rzeczy trzeba dbać.
- Ojojoj.. Grabisz sobie panie Malik.

Ująłem ją w talii i przeniosłem przez próg do wnętrza domu. Kątem oka zauważyłem jak Olivier przewraca oczami. Nie znosił mnie, wiedziałem o tym od początku. Zawsze mu coś nie pasowało, zawsze musiał dorzucić swoje trzy grosze. W sumie mi to zwisało. Ważne, że miałem przy sobie Nataszę. Nigdy wcześniej przy innej dziewczynie nie czułem się tak jak przy niej. Była moim ideałem.
Pozwoliłem sobie wejść na górę do sypialni Gabrieli. Po otwarciu drzwi uderzyła we mnie bomba świeżych perfum. Pomimo tego w pokoju było ciemno i duszno. Usiadłem na brzegu łóżka i ściągnąłem kołdrę z twarzy blondynki.

- Dzień Dobry Gabrysiu. Jak się czujesz. ? - zapytałem z troską, w pewnej chwili zrobiło mi się jej żal, wyglądała jakby od tygodnia nie spała i nie spoglądała w lustro 
- Zayn. ? Co ty tutaj robisz. ? - zapytała zaspana
- Wpadłem odwiedzić Taszę i przy okazji zobaczyć jak się trzymasz.
- Fatalnie jak widzisz. Przyjechałeś sam. ?
- Tak. Chociaż Harry także próbował się z Tobą zobaczyć.
- Zabrałeś go ze sobą. ??
- Nie. Myślałem, że po tym co się stało...
- Tylko tak pytam. Jakoś nie mam ochoty z nim rozmawiać.
- Rozumiem. Coś mu przekazać. ?
- Nie, chyba nie. Gdyby się pytał co ze mną powiedz, że wszystko w porządku. Żyję, mam się wspaniale, rozpiera mnie energia.. Kłam.
- Dobrze. - odrzekłem zmieszany - W takim razie ja się zwijam. Do zobaczenia jutro.
- Mhm. Pa. - pożegnała się i runęła na poduszkę


Natasza .

Nie, tego już za dużo. ! Gabrysia nie mogła wiecznie spać. Nie mogła zadręczać się tym pustakiem, o nie. Weszłam do jej sypialni, odsłoniłam rolety i otworzyłam okno na całą szerokość, wpuszczając do tej norki trochę świeżości.

- Gabrysia, wstawaj. - rzuciłam w nią poduszką
- Natasza, daj mi spokój. Zostaw mnie, idź sobie. - wymachiwała rękami na wszystkie strony, głowę chowając pod pierzyną
- Nie, moja droga. Tak być nie będzie. Odpuść sobie tego dupka. Weź się w garść, żyj. ! - ściągnęłam z niej kołdrę i wchodząc na materac zaczęłam energicznie skakać
- NATASZA. ! PRZESTAŃ. !

Wkurzyła się, złapała mnie za nogi i strąciła na leżącą na podłodze pościel. Obie w ataku śmiechu zaczęłyśmy wojnę na poduchy. Minął kwadrans, a my czułyśmy się jakby przeleciała co najmniej godzina.

- Humory nam dopisują, więc jedziemy na zakupy. Ja stawiam. ! - uśmiechnęłam się szeroko do przyjaciółki
- Myślisz, że to dobry pomysł. ?
- Oczywiście. ! Nic tak nie poprawia samopoczucia jak szarża po najlepszych londyńskich sklepach. !
- Ok, daj mi pół godziny na ogarnięcie tego syfu. - zgodziła się po namyśle
- Tak, tak.. Plus kolejne pół jak nie więcej na prysznic, make-up i śniadanie. Znam cię.
- Ty tak doskonale mnie rozumiesz. ! - rzuciła mi się na szyję i mocno ścisnęła, w końcu byłyśmy tymi  najlepszymi

Minęła godzina. Od dłuższego czasu siedziałam z Olkiem w salonie, zajadając się popcornem przy popołudniowym filmie akcji. Ubrana byłam po swojemu ( klik ). Usłyszawszy schodzenie ze schodów, gwałtownie się odwróciłam i zaniemówiłam. Gabriela wyglądała jak nowo narodzona        ( klik ). !

- Mmm.. laska. ! - wykrzyknął nagle Olo
- Szalona.. - dorzuciłam swoje
- Dajcie spokój. Patrzycie na mnie jakbym przeszła nie wiadomo jaką metamorfozę. ! - zażartowała
- Bo w sumie przeszłaś. Ale będziemy się tym zachwycać później. Teraz shopping. !

Chwyciłyśmy się za dłonie i wybiegłyśmy z domu bez zbędnych pytań Oliwiera.


5 godzin później ...


- Papi, chyba wystarczy na dzisiaj. Nogi mi wysiadają, wracajmy. - blondynka spojrzała na mnie błagającym wzrokiem 
- Mówisz. ? Poszalałabym jeszcze ale skoro nalegasz.. idźmy do domu. 

Obładowane milionem torb z ciuchami wyszłyśmy z Westfield i ruszyłyśmy w drogę powrotną do domu. Naszą radość z zakupów przerwał pewien niespodziewany gość..

______________________________________________________________________


 ~ Czytasz = komentujesz  ♥ ~ 

Dodając gify i zdjęcia nie mogłam się zdecydować gdzie mają być a gdzie nie,
więc są wszędzie ;]
Pozdrawiam ♥

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 11 .


Oliwier .

Kiedy tak jeździłem bezcelowo po mieście, wpadłem na genialny pomysł.. Otóż pomyślałem tak ' pojadę do tego całego Harry'ego, powiem żeby się odwalił od Gabi, postraszę go i będę miał nadzieję, że znajdzie sobie inny obiekt zainteresowań '. Tak też zrobiłem. Robiło się późno, dochodziła dziewiętnasta, a słońce prawie zniknęło za horyzontem. Dotarłem pod dom zespołu. Po przekroczeniu progu niestety czekała mnie kolejna przykra niespodzianka - Gabrysia wtulona tym razem w Louis'a. Ja pierdole. ! Do kogo ona się jeszcze przyklei. ?! Co raz bardziej zniechęca mnie do siebie. Stałem jak wryty w przedpokoju. Spostrzegłszy zabandażowane kolana, łokcie i liczne siniaki na ciele dziewczyny jeszcze bardziej się wystraszyłem. Pobił ją. ? Nie wybaczę mu..

- Gabriela. ? Co Ci się stało. ? - dziewczyna podniosła głowę, podbiegłem do niej i zmierzyłem z góry do dołu - Coś ty jej zrobił prostaku. !? - zwróciłem się do chłopaka i przyłożyłem mu z pięści w twarz
- Oliwier. !!! Przestań. !

Gabriela weszła pomiędzy nas. Chciałem zadać kolejny cios, ale powstrzymałem się, nie chcąc przypadkowo jej uderzyć.

- Jedziemy do domu. - wycedziłem przez zaciśnięte zęby
- Ale Lou..
- Poradzi sobie, chyba jest na tyle dorosły, żeby się sobą zająć. - przerwałem jej

Gabi chciała mi jeszcze coś powiedzieć, ale nagle straciła przytomność. Wyniosłem ją z domu na rękach i wsadziłem do samochodu. Louis nie wymagał większej pomocy, przecież dostał tylko raz, nic poważnego. Odjechaliśmy..


Natasza .

Jakieś dziesięć minut temu Zayn zwinął się do swojego domu. Ja zostałam sama w moim pokoju. Chwilę później usłyszałam trzask drzwi wejściowych, następnie kroki po schodach i otwieranie drzwi do sypialni obok. Poszłam to sprawdzić. Kiedy zobaczyłam nieprzytomną przyjaciółkę, serce mi stanęło.

- Olek.. ? Co z nią. ? Co się stało. ? Wytłumacz mi to. ! - nie byłam w stanie wykonać żadnego ruchu, zdębiałam
- Louis.. Louis ją pobił.. chyba.
- Dobry Boże.. - podbiegłam do łóżka i chwyciłam Gabi za rękę
- Tylko zemdlała. Bądź tu z nią. Ja zaraz wracam. - rzucił wychodząc z pokoju
- A ty gdzie. !? Wracaj tu. !
- Muszę coś załatwić.
- A w życiu nigdy. ! Zostajesz tu. Nie poradzę sobie sama. Co jeśli po przebudzeniu zacznie świrować. ? Błagam zostań, boję się.. ! - błagałam go na kolanach, żeby tylko nigdzie nie wybywał
- Dobrze, zostanę.. - odburknął po namyśle


Tymczasem w domu One Direction ...


Harry .

Przez cały czas błąkałem się po parku, łudząc się, że odszukam Gabi. Dzwoniłem do niej chyba milion razy, ale albo odrzucała połączenie albo w ogóle nie odbierała. Zrezygnowany udałem się do domu. W kuchni zastałem Louis'a a raczej jego część, ponieważ głowę miał.. w lodówce. Wyżerał, jak zawsze. Coś mnie podkusiło, żeby z całej siły uderzyć go w zadek.

- Kto wypina tego wina. ! - zażartowałem
- Haaaaazz. ! Mówiłem ci, zboczeńcu, że masz się odwalić od mojego tyłka. ! - krzyknął z wypchanymi policzkami, wyciągając głowę z lodówki
- Przepraszam... ale masz takie ponętne pośladki. Podniecają mnie. - poruszałem znacząco brwiami i zadziornie się uśmiechnąłem
- Nie Harry, dzisiaj nie mam ochoty. - odwrócił się na pięcie, wtedy zauważyłem jego sino-żółtą kość policzkową, natychmiast go zatrzymałem
- Louis. ? Chcesz mi coś powiedzieć. ?
- Nieee.. skąd. ? - rzekł przełykając kanapkę z marchewką - Spokojnie kocie, nie zdradzam cię. Jeśli chodzi o moją sprawność - też nie mam zastrzeżeń, tylko po prostu nie dzisiaj. Wybacz.. - uśmiechnął się jakby nigdy nic
- Nie chodzi o twoją kondycję. Skąd to limo. ? Tylko nie wmawiaj mi bajeczek, że się potknąłeś.
- Aaaa.. to. ! Widzisz, bo .. Dzisiaj jakiś samobójca wyskoczył mi przed maskę samochodową, ostro zahamowałem i uderzyłem w kierownicę. Nic nikomu się nie stało.
- I niby mam w to tak po prostu uwierzyć. ?
- W sumie tak.
- Ok, przyjmuję to do wiadomości. A teraz powiedz mi co tak naprawdę się wydarzyło. ? - wiedziałem, że nie mówi mi prawdy, znałem ten błysk w oczach, kiedy kłamał
- Ech.. Zwyczajna pomyłka. Olivier..

Nie dokończył, gdyż jego wypowiedź przerwał trzask drzwi. Chwilę później w salonie pojawił się Zayn i Liam.

Lm+Z: Hej chłopaki. !
Ls+H: Hej.
Lm: Umieram z głodu. Może jakaś kolacja. ?
H: Ej, z tego co wiem, to Niall zawsze pyta o jedzenie.
Z: Właśnie. ! Jest na górze. ? Mam do niego pewną sprawę.
H: Nie. Myślałem, że jest z wami.
Z: Jak widzisz.
H: Więc.. Gdzie jest. ?
Ls: Zadzwonię do niego..


_______________________________________________________________________

Miłego czytania. ! ;3
Mile widziane komentarze i w ogóle.. ankieta.
Kolejny rozdział już się robi . 

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 10 .

Gabriela .

' Wybieram .. ' - i jedno imię, które miało sprawić, że znów coś się zmieni. ' Wybieram.. ' - bo musiałam kogoś odrzucić. ' Wybieram.. ' - reszta słów nie przeszła mi przez gardło. Obróciłam głowę i zobaczyłam go. Zobaczyłam rozbawionego Stylesa w towarzystwie jakichś panienek, namiętnie klejących się do jego osoby. Obejmował je w taliach, dwie po jednej i dwie po drugiej stronie. Chodzili po parku i śmiali się. Wodziłam za nimi szklistymi oczami i na pół otwartą buzią, aż doszli do Oliwiera i Alex. Harry podszedł i przywitał się z nimi, natomiast swoje ' przyjaciółki ' zostawił bardziej z tyłu. Rozglądał się. Ewidentnie mnie szukał.. i znalazł. Pokazał ten zniewalający uśmiech i zaczął iść w naszym kierunku. Nie wytrzymałam. Spojrzałam na równie zdziwionego Liam'a i pobiegłam w przeciwnym kierunku, jak najdalej od tego flirciarza. Oczy miałam pełne łez, biegłam na oślep, sporadycznie trącając jakiegoś przechodnia. W trampkach miałam mnóstwo wody, nie mówiąc już o mokrych ciuchach i potarganych włosach. Nie zważając na nic, obojętna na świat, biegłam..


Hazza .

Co jest. ? Dlaczego ucieka. ? Uśmiech z mojej twarzy znikł tak szybko jak się pojawił. Ogarnęło mnie  ogromne zdziwienie. Podszedłem do Lee. Na ' dzień dobry ' otrzymałem od niego strzał z otwartej ręki prosto w policzek.

- Ej. ! - przyłożyłem dłoń do piekącego miejsca
- Co ej. !? - wydarł się - Co ty odpierdalasz. ? Dziewczyna jest w Tobie zakochana na zabój, a ty się prowadzasz z takimi wywłokami. !? Do końca ci mózg wyżarło. ?
- Nie żebym ci wypominał, ale jakiś miesiąc temu te ' wywłoki ' były twoimi najlepszymi przyjaciółkami. - stwierdziłem poddenerwowany, ale na słowa ' zakochana na zabój ' coś we mnie pękło - Skąd wiesz, że jest zakochana. ?
- Bo rozmawiałem z nią przed chwilą, idioto. ! Prawdopodobnie swoim dzisiejszym zachowaniem straciłeś ją bezpowrotnie. Życzę powodzenia w odzyskiwaniu zaufania i co najwyżej koleżeństwa. - skierował się w kierunku fontanny
- Czekaj. ! - pociągnąłem Liam'a z ramię - Mówiła Ci coś jeszcze. ?
- Nie. - odrzucił, wiedziałem, że kłamie, ale nie chciałem tego dalej ciągnąć.

Ruszyłem w kierunku, w którym pobiegła Gabriela. Czwórka dziewczyn wcześniej mi towarzysząca znowu przykleiła się do mnie. Nie chcąc być chamski, spokojnie wytłumaczyłem im, że teraz nie mam dla nich czasu. Szedłem dalej, mając cichą nadzieję, że z 'nas' jednak może coś być. Rozważałem o moim lekkomyślnym zachowaniu i w duchu sam siebie karciłem. Wierzyłem, że wytłumaczenie i szczere przeprosiny wystarczą.


Olivier .

Kiedy zobaczyłem Harrego z tymi dziewczynami, byłem przekonany, że Gabriela od razu go odrzuci. Zerknąłem w jej kierunku i rzeczywiście - Gabi patrzyła na niego w osłupieniu i ze złością, ale w oczach gromadziła jej się bezbarwna ciecz. W końcu wybuchła i uciekła. Chciałem ją dogonić, ale uniemożliwił mi to nieco poddenerwowany rozmową z loczkiem Liam.

- Gdzie Gabrysia. ?
- Nie mam pojęcia. - pokiwał przecząco głową
- Muszę ją znaleźć. - zacząłem iść przed siebie, ale drogę znów zagrodził mi Liam
- Olek, odpuść. Ona ma teraz ważniejsze sprawy na głowie. Musi podjąć ważną decyzję. Nie utrudniaj jej tego.

Ważną decyzję. ? Nie utrudniać jej. ? O co do cholery chodzi. ?! Widząc moje zmieszanie, brunet od razu wytłumaczył mi, że Gabrysia się zakochała, jednak nie we mnie. Ja jestem tylko jej przyjacielem. Więc po co mnie całowała. !? Ja się produkuję, a ona mnie zwyczajnie olewa. ! Tak nie mogło być. Byłem zdenerwowany.. mało powiedziane, byłem na nią wkurwiony. ! Bawi się mną jak zabawką z automatu. Nie, to koniec. Definitywnie. Między nami wszystko skończone. ! Nie ma już nic. ! Wziąłem do ręki rzeczy, które leżały ja brzegu fontanny i pewnym krokiem poszedłem w kierunku samochodu. Usiadłem za kierownicą. Ruszyłem. Zadzwonił telefon. Nie mój. Gabrysi. Wziąłem go. ? Tylko przypadkowo. Na wyświetlaczu pojawiło się dobrze znane mi imię - ' Harry '. Więc to on, to w nim się zakochała. Wiedziałem, że między nimi jest jakaś chemia. Ale jak będzie po dzisiejszej szopce. ?Odrzuciłem połączenie i zacisnąłem zęby, dociskając pedał gazu do samego końca. Było mi wszystko obojętne.


Lou .

Piękny, słoneczny dzień.. szkoda, że spędzony w gigantycznym korku w centrum. Niestety to jedyna droga w kierunku wylotu z miasta. Chciałem pojechać do znajomych na przedmieściach, ale widocznie nie dotrę tam tak szybko.
W końcu zielone. Pierwszy bieg, sprzęgło, gaz. Ostro ruszyłem i na szczęście w porę zahamowałem, bo przed maskę prosto z parku wyskoczył mi jakiś człowiek, idiota. ! Wyskoczyłem z cabrioleta przez zamknięte i drzwi i spostrzegłem dobrze znaną mi osobę.

- Gabriela. ! Czy ty jesteś niepoważna. !? Mogłem cię przejechać. !

Naszła mnie ochota aby jej porządnie przywalić. Miała szczęście, bo nie biję kobiet. Przestałem się na nią wydzierać, kiedy podniosła na mnie zapłakany wzrok. Szybko wsadziłem ją do auta i wróciliśmy do domu. Opatrzyłem jej zdarty łokieć, kolano i bark, a żelem przeciwbólowym posmarowałem wielkiego siniaka na biodrze. Usiedliśmy w salonie.

- Gabrysiu, powiesz mi o co chodzi. ? - zapytałem, siadając koło niej
- O nic.. - powiedziała unikając mojego wzroku
- Jak to ' o nic ' . ? Nikt normalny nie wyskakuje ot tak na ulicę prosto pod koła samochodów.
- Sugerujesz, że jestem jakaś obłąkana. ?! Życie mi się wali, jestem w dołku a do tego nikt mnie nie rozumie - to chciałeś usłyszeć. ?! - wstała i wykrzyczała mi w twarz, ja również wstałem - Nienawidzę tego świata, nienawidzę wszystkich ludzi, mam dosyć.. !

Odruchowo ją przytuliłem. Momentalnie zaczęła płakać i okładać pięściami mój tors oraz barki. Uspokoiła się i położyła głowę na moim ramieniu, które wchłaniało każdą łzę. Nagle otworzyły się drzwi, do mieszkania wszedł Olivier. Spojrzał na nas. Na jego twarzy zagościła złość, a dłonie zacisnęły się w pięści. Nie wiedziałem co chce zrobić. Nie ukrywam - bałem się jego reakcji......




____________________________________________________________________

Mamy kolejny rozdział < 33   i ten gif *.*
Może jakieś komentarze . ? 
+ nie żeby coś, ale na bocznym pasku jest ankieta, więc o zaznaczanie także bym prosiła ;3

niedziela, 24 marca 2013

Rozdział 9 .

Gabrysia .

Codziennie od czterech dni od rana do wieczora przesiaduje u nas Zayn.  Nie wiem dlaczego, ale czuję się niezręcznie w jego towarzystwie. Olek też za nim nie przepada. Uważa, że prędzej czy później pokaże swoje prawdziwe oblicze, to znaczy zdradzi Nataszę. Wygląda na typowego podrywacza, który rozkochuje w sobie panienki a później rzuca bezpodstawnie, byleby je tylko zaliczyć. Dzisiaj przyszedł nieco później niż zwykle. Ja i Olo tradycyjnie zmyliśmy się do reszty chłopaków. Ludzie z teatru zostawili nam porsche, kiedy dowiedzieli się, że Oliwier ma prawo jazdy, więc szybko przemknęliśmy do centrum Londynu. Słońce grzało niemiłosiernie a my tkwiliśmy na czerwonym świetle w kilometrowym korku.

- Myślisz, że Papi ma nam to za złe . ? - zagadnęłam, poprawiając błękitne pilotki
- Co . ? - zapytał szatyn unosząc brew go góry
- To, że zostawiamy ją codziennie z tym swoim chłoptasiem i nie pytamy, czy chcą jechać z nami.
- Nie, zdecydowanie nie. Chciałabyś żeby przez całą drogę słodzili sobie tak jak u nas w domu . ? Chyba należy nam się chwila spokoju, a nie wieczne patrzenie jak sobie wesoło gruchają.
- Może i tak, ale to przecież nasi przyjaciele. Nie powinniśmy ich olewać.
- Mam Cię do nich odwieść . ? Wystarczy jedno słowo i będziesz mogła spędzić resztę dnia z przyjaciółką i jej kochasiem. - spytał, patrząc spod opuszczonych okularów
- Nie, nie chcę. - założyłam ręce i oparłam się o fotel, udając obrażoną
- Jak będą czegoś potrzebowali to im się o nas przypomni, nie martw się - objął mnie pewnym ramieniem, a uśmiechem sprawił, że cała złość ze mnie wyszła.. niewątpliwie miał w sobie to ' coś '.

Po długiej godzinie stania w kolejnych korkach, dojechaliśmy do celu. Zapukaliśmy do drzwi, jednak nikt nam nie otworzył. Nacisnęłam klamkę.

- Zamknięte. Gdzie oni mogą być . ? - zdziwiłam się, wczoraj nic nie mówili o jakimkolwiek wyjściu
- Widocznie zostawili wolną chatę dla naszych zakochańców.
- Odpuść już. - skierowałam na niego wkurzony wzrok
- No co.. taka prawda. - uśmiechnął się zadziornie - Nie przejmuj się, mogę Cię za to zabrać na .. zakupy . ? - zaproponował wsiadając do auta
- Poważnie . ?
- W sumie tak. Najlepszy w dobieraniu ciuchów nie jestem, ale z pewnością ty znajdziesz coś dla siebie.
- Ale nie będziesz narzekał, że za długo siedzę w sklepie . ?
- Postaram się.
- Jesteś kochany . ! - zadowolona przytuliłam go, tym razem nie przez przypadek, naprawdę się cieszyłam.
- Znajdę tylko portfel.. - poklepał się po kieszeniach i obejrzał za tylne siedzenia - ..który zostawiłem w pokoju. Za drobniaki nic raczej nie kupimy. Super. - bezwładnie rzucił dłonie na kierownicę i wypuścił powietrze z płuc - Ja tam nie wracam.
- Ja też tam nie wejdę . !
- To co . ? Może park . ? Na lody mnie jeszcze stać.
- Jedź, obojętnie gdzie. - rzekłam zrezygnowana


Oli .

Naprawdę chciałem uszczęśliwić Gabrysię, ale kiedy zorientowałem się, że mój portfel został w domu, w którym mizia się Natasza i Zayn, jakoś odechciało mi się po niego wracać. Rzygałem tą ich sztuczną miłością. Co za dużo to nie zdrowo. Pojechaliśmy więc do pobliskiego parku. Kupiliśmy dwa duże śmietankowe lody włoskie na poprawę humoru i usiedliśmy na krawędzi sporej fontanny. W pewnym momencie poczułem wilgoć z tyłu koszulki i mokrą dłoń buszującą w moich ułożonych włosach. To Gabi. Weszła do wody sięgającej jej do połowy łydek i zaczęła wojnę. Dołączyłem do niej. Ganialiśmy i chlapaliśmy się nawzajem, a ludzie patrzyli na nas jak na idiotów. Mnie to jakoś zbytnio nie przeszkadzało.
Po dobrej półgodzinnej bitwie postanowiliśmy zawrzeć rozejm. Podaliśmy sobie ręce i ruszyliśmy w kierunku zostawionych przez nas rzeczy. Gabrysia wskoczyła mi na barki, czochrając moją już i tak zepsutą fryzurę, tym samym rozpoczynając kolejną konfrontację. Szybko ze mnie zeskoczyła i uciekając, wywaliła język. Dogoniłem ją i przewróciłem na plecy w niegłęboką wodę. Sam wylądowałem tuż nad nią. Śmialiśmy się. Głośno jak małe dzieci, kiedy dostawały głupawki. Wiedziałem, że to tylko zabawa, ale własnie wtedy czułem, że coś iskrzy. Może jednak nie warto spisywać wszystkiego na straty. ? Była nadzieja, ogromna nadzieja. Teraz tylko ja i ona. Reszta się nie liczyła. Ja i ona.. Spoważniałem, lecz nadal miałem wielkiego banana na twarzy. Odgarnąłem z jej szczuplutkiej twarzy mokre kosmyki włosów i zbliżyłem do niej rozchylone wargi. Stało się. Złożyłem soczysty, aczkolwiek subtelny pocałunek na jej ustach. Zdziwiło mnie to, że Gabi bez jakichkolwiek pohamowań odwzajemniła mój gest. Co więcej - chwyciła moją twarz w swoje dłonie i niemal przyssała się do mnie niczym pijawka, pogłębiając pocałunek. Czułem radość. Wszystko we mnie szalało z miłości do niej. Począwszy od stóp aż do końcówek włosów. Myślałem, że zaraz serducho wyskoczy mi z zawiasów i połamie wszystkie żebra. Jeszcze nigdy w życiu czegoś takiego nie doświadczyłem. Szkoda, że tak szybko ktoś nam przerwał..


Liam .

Pogoda była piękna. Wpadłem na pomysł, żeby zabrać Alex - moją dziewczynę - nad jezioro. Nie spędziliśmy tam dużo czasu, gdyż plaża była mocno zatłoczona. Wszyscy jak na złość uparli się na ten jeden akwen, kiedy w pobliżu leżały kolejne trzy. Trudno. Odpuściliśmy. Wybraliśmy się do parku. Paparazzi ścigali nas na każdym kroku. Było to irytujące, ale można było się przyzwyczaić. Kiedyś w końcu musieli znaleźć sobie inny obiekt do śledzenia. Na nasze szczęście stało się to szybko. Przechodząc obok kamiennej fontanny, zauważyliśmy dwie rozbawione osoby, brodzące w kryształowej wodzie. Rozpoznaliśmy ich. Olivier i Gabriela. Nagle upadli i zaczęli się całować. Coś mnie tknęło, żeby podejść i porozmawiać. Alex, widząc moją złość w oczach, próbowała mnie zatrzymać. Bezskutecznie.

- Brawo Gabriela. Lecisz na kilka frontów. ? Nieźle się ustawiłaś. - usiadłem na murku, oparłem głowę na dłoni i spojrzałem na nich z uniesioną brwią
- Liam. ? O co ci chodzi. ? - zdezorientowana szybko wyrwała się z uścisku szatyna
- O co mi chodzi. ?! Laska, nie pamiętasz co odwalałaś na domówce. ?! Jak kleiłaś się do Hazzy, Lou i Niall'a. ?! Mało brakowało a poszłabyś z nimi na szybki numerek. ! - podniosłem głos, Alex zaczęła mnie szturchać, ale nie zadziałało to na mnie
- ZAMKNIJ SIĘ ! - wtrącił Olek
- Co. !? - zdziwiła się Gabi wyraźnie wstrząśnięta - Liam, możemy porozmawiać na osobności. ? - wyszła z fontanny zakładając trampki na mokre stopy

Odeszliśmy kawałek, siadając na ławce w cieniu. Patrzyła na mnie tymi wielkimi, zakłamanymi oczami. Wiedziałem, że ta panna to taka cicha woda.

- Lee, po pierwsze - nie nazywaj mnie puszczalską, bo to nieprawda, po drugie - nie wypiłam dużo i chyba lepiej pamiętam, co się działo, po trzecie - powiedz mi coś, co mogło wydarzyć się naprawdę. Może to ty miałeś jakieś pijackie omamy. !
- Tak się składa, że byłem najtrzeźwiejszy z całego towarzystwa. Przyznaję - mówiłem to, co mi ślina na język przyniosła, z tym szybkim numerkiem przesadziłem, przepraszam. Ale reszta to czysta prawda. Poza Nataszą robiłaś wokół siebie największy szum. Nieźle balowałaś z 3/5 naszego zespołu a teraz kleisz się do.. ?
- Olek, mój przyjaciel.. To jednorazowy wybryk. ! Nie wiążę z nim przyszłości. Proszę, nie mów chłopakom.
- To w takim razie o co chodzi. ? 
- Ja.. nie wiem jak ci to powiedzieć. - zmieszała się
- Najprościej.
- Więc.. Louis, Niall i Harry mają w sobie coś, co mnie kręci i ..
- Nie wiesz, do którego wystartować. ? - przerwałem jej, dobrze wiedziałem jak skończy
- Tak.. dokładnie.
- Najważniejsze jest to, abyś ty czuła się z kimś dobrze. To podstawa. Ale musisz się na kogoś zdecydować, bo im dłużej będziesz ciągnęła to w taki sposób, jak teraz, tym bardziej zranisz późniejszym wyborem pozostałych dwóch. 
- To co ja mam robić. ? Nie umiem się z nimi nie spotykać. Albo wszyscy albo tylko Olek i Natasza.
- To nie polega na stawianiu sobie ultimatum. Podejmij decyzję teraz albo poczekaj aż będzie za późno żeby cokolwiek naprawić. Nie rób złudnej nadziei. - nie wiedziałem jak jej to wytłumaczyć

Spuściła głowę. Chyba nie wiedziała co ma ze sobą począć. Na początku byłem tak zły, że miałem ochotę wygarnąć jej wszystko. Byłem nawet gotowy, żeby zmyślać, ale kiedy wyznała mi prawdę, zacząłem jej nawet współczuć. Zrozumiałem, że zaufała mi na tyle, aby powierzyć mi swój sekret. Nie miałem zamiaru nikomu o tym mówić, nawet zespołowi, Alex czy też Olivierowi. Z zamyśleń wyrwała mnie stojąca naprzeciw Gabriela.

- Namieszałam. Przyznaję. Mimo to podjęłam decyzję. Wybieram...

______________________________________________________________________________

Ahahahahahahah.. ! Tu przerywam <333
Muszę stworzyć jakieś napięcie, rozkręcić akcję czy coś ;3

Kuraaaaam was ♥

piątek, 8 marca 2013

Rozdział 8 .

Gabriela .

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy, do tego nie w swoim łóżku i nie sama . ! Obok mnie jak zabity spał Hazza. Odruchowo zerknęłam po kołdrę - obydwoje byliśmy ubrani. Ulżyło mi. Wstałam i zeszłam do kuchni w poszukiwaniu przeciwbólowych tabletek. Łyknęłam kilka i usłyszałam szmer w salonie. Zauważywszy rozłożonego na całej kanapie Oliwiera, uśmiechnęłam się pod nosem i odgarnęłam z jego twarzy niesforny kosmyk włosów. Wyglądał słodko, kiedy spał. W głębi duszy czułam coś do niego, ale dokładnie nie umiałam określić co. To samo uczucie towarzyszyło mi, kiedy wpatrywałam się w oczy Louisa, tańczyłam z Niall'em i budziłam się przy Harry'm. Jakby każdy z nich miał w sobie cząstkę mnie. To było dziwne uczucie. Nie potrafiłam tego ogarnąć. Nie wyobrażałam sobie co bym zrobiła, gdybym tak całą czwórkę spotkała jednocześnie.
Wróciłam na górę, chciałam się rozejrzeć po domu. Harry nadal spał, sprawdziłam kolejne trzy pokoje, ale o dziwo nikogo nie było. W ostatnim zastałam Nialler'a, Lou i Liam'a śpiących na jednym materacu. Rozbawiły mnie ich ' rozciągliwe ' pozycje i ukryłam usta w dłoniach, żeby stłumić śmiech. A Zayn . ? Nie było go nigdzie, martwiłam się, czy nie zrobił czegoś głupiego, w końcu trzeźwy to nie był. Mimo to nie chciałam psuć sobie nastroju, jak przyjdzie to będzie, jak nie - wtedy się go poszuka, przecież jest dorosły. Przeszłam do łazienki Hazzy. Wzięłam szybką kąpiel. Owinięta ręcznikiem wyszłam spod prysznica. Zdziwiło mnie, że loczek stoi naprzeciw mnie w samych bokserkach.. myślałam, że śpi. Bez słowa zmierzył mnie wzrokiem, podszedł, objął w pasie i namiętnie pocałował. Ta chwila zdawała się trwać w nieskończoność. Powoli kierowaliśmy się w stronę drzwi. Zatrzymałam się na progu, odkleiłam od przystojniaka i odepchnęłam delikatnie, zamykając drzwi od łazienki na klucz. Po chwili rozległo się pukanie.

- Idę zrobić śniadanie. Nie budź reszty. Wybierz sobie jakieś ciuchy z mojej szafy. Czekam na dole.

Odszedł. Oparłam się o drzwi i osunęłam na podłogę. Łzy mimowolnie wyciekły z moich oczu. Nie miałam pojęcia, z kim tak naprawdę chcę być, co mam ze sobą zrobić. Wyszłam po cichu z łazienki, ocierając ostatnie krople cieczy z policzka. Wyciągnęłam z szafy dużo za dużą, białą koszulkę z logo jego ulubionego klubu piłkarskiego - Manchester United - i szare dresy. Włosy związałam w byle jakiego koczka.. i zeszłam. W kuchni czekała na mnie sterta tostów, z których ser aż prosił się, żeby go zjeść. Hazz podszedł, zawiesił mnie na swoich biodrach i posadził na stole. Nasze twarze były mniej więcej na tej samej wysokości. Zbliżył swoje usta do moich, ale ja odruchowo się cofnęłam.

- Hej, Gabi. Co jest . ? Coś nie tak . ? - zapytał zmartwiony
- Nie, wszystko w porządku. - odpowiedziałam unikając jego wzroku
- Przecież widzę, że coś cię dręczy. Mnie możesz zaufać.
- Wiem, ale.. ech, to nie takie proste. Możemy o tym nie rozmawiać . ? - spojrzałam błagalnie
- Skoro nie chcesz, to nie będę cię zmuszał. A tak w ogóle - do twarzy ci w tym stroju. - zmienił temat, chwytając moją dłoń.
- Dziękuję, możemy już jeść . ?

Pokiwał głową z niewielkim uśmiechem i postawił mnie na podłodze. Wtedy rozległo się głośne chrząknięcie..


Oliwier .

Pierwsze co zobaczyłem po przebudzeniu to sufit.. nudny, biały sufit, ale moją uwagę przyciągnęło coś innego. Konkretnie rozmowa w kuchni tuż naprzeciw. Powoli podniosłem się. Moje oczy ujrzały półnagiego Harry'ego, obejmującego siedzącą na stole Gabrysię i ich twarze, które dzieliły centymetry. Tego chłopaka poznałem na wczorajszej imprezie. Dobrze się z nim rozmawiało. Nie wydawał się być zainteresowany blondyną, ale po tym co zobaczyłem, diametralnie zmieniłem zdanie. Zamknąłem oczy w nadziei, że jeśli je otworzę, ten cholerny sen zniknie. Tak się nie stało. Poczułem ukłucie w okolicy serca. Wtedy zdałem sobie sprawę, że jeśli naprawdę chcę mieć Gabi przy sobie, to muszę zawalczyć. Nieważne ile strat niosłoby to za sobą, muszę ją mieć. Wstałem, przeciągnąłem się i oparłszy się o ścianę na progu kuchni, odchrząknąłem.

- Ejj, nie przy ludziach .. - powiedziałem z zadziornym uśmiechem i uniesioną brwią, spoglądając na przygotowane śniadanie - Mmmm.. widzę, że podano do stołu.

Idealnie maskując moją zazdrość, przywitałem się z loczkiem męskim uściskiem dłoni i usiadłem obok Gabi. Rozmawialiśmy niby normalnie, ale wewnątrz wszystko się we mnie gotowało.
Po dłuższej chwili zwabiona zapachem zeszła pozostała trójca.

Liam : A gdzie posiało Zayn'a . ?
Niall: Na poranny spacer to on się na pewno nie wybrał. - odpowiedział mu z wypchanymi polikami
Gabi : Nataszy też nie ma.
Louis : Wiecie co to znaczy .. - zaśmiał się
Harry delikatnie poczerwieniał, nic nie mówił.


Natasza .

Wtedy na domówce po tym incydencie z pocałunkiem musiałam wyjść. Szłam prosto przed siebie. Innej trasy nie znałam, nie wiedziałam gdzie dokładnie mieszkamy, było mi obojętne czy znajdę nasz dom czy się zgubię. Wchodziłam na ruchliwe skrzyżowanie i nie rozglądając się wtargnęłam na pasy. W moim kierunku zmierzało rozpędzone auto. Obróciłam głowę ku niemu, zaczął trąbić, stałam, patrzyłam w świetliste ślepia potwora, zamknęłam oczy, czekałam na cios. W tym momencie chwyciła mnie czyjaś pewna dłoń i odciągnęła na bok. Znalazłam się w silnych objęciach, czując jak po policzkach spływają mi słone łzy. Odczuwałam bezpieczeństwo, którego wtedy pragnęłam jak kania dżdżu. Podniosłam wzrok. To był on. Zayn. Widziałam strach w jego oczach. Wiedziałam, że dla niego byłam ważna, niesamowicie ważna.. Tę noc spędziliśmy razem, w domu, który wynajmowaliśmy, znaleźliśmy adres.
Obudziłam się z krzykiem. Natychmiast usiadłam na łóżku, próbując zapomnieć o koszmarze, który mnie dręczył. Przestraszyłam się kiedy spostrzegłam, że miejsce obok jest wolne. Nerwowo rozejrzałam się po pokoju. Wówczas do sypialni wszedł Zayn.

- Dlaczego krzyczałaś . ? Coś się stało . ? - usiadł obok i przytulił mnie
- Nie, nic.. miałam tylko zły sen.

Splotłam ręce na jego szyi i tkliwie musnęłam warg. Błądząc dłonią po jego nagim torsie, złączyliśmy się w czułym francuskim pocałunku. Przypomniałam sobie wszystko, co stało się tej nocy. Zrobiliśmy to. Szczegółów nie pamiętałam. Obydwoje byliśmy lekko wcięci, ale zdawało się być bajecznie. Wtedy chyba zrozumiałam, kto mi jest przeznaczony. To ten brązowooki przystojniak, z którym spędzałam być może najlepsze chwilę w życiu.

- Zayn, chyba musimy do nich wrócić. - zagadnęłam, podpierając się na łokciu
- Nie, dlaczego . ?
- No wiesz .. Może się o nas martwią . ?
- Spokojnie, pewnie jeszcze śpią . - położył dłoń na moim policzku - Jesteś piękna .
- A co jeśli nie . ? - nie zwracając uwagi na komplementy kierowane w moją stronę, kontynuowałam wcześniejszy wątek; spojrzałam na zegarek, było po trzynastej - Nawet jeśli jeszcze jako tako nie funkcjonują, chciałbym się zobaczyć z Gabrysią . - dodałam ze słodkim grymasem na twarzy
- Dla Ciebie wszystko .

Pocałował mnie. Wpiłam się w jego soczyste wargi, ale szybko oderwałam się i zadziornie uśmiechnęłam. Pobiegłam do łazienki. Odświeżyłam się, ubrałam i byłam gotowa do wyjścia. Nie to co kimający brunet.


Harry .

Nie krępowało mnie to, że siedzę w towarzystwie w samych bokserkach. W końcu czułem się jak u siebie. Tostów ubywało z każdą minutą. Widać było, że głodomory dobrały się do jedzenia. Niby wszyscy normalnie rozmawialiśmy, śmialiśmy się, jednak ciągle panowała napięta atmosfera, którą Niall bezskutecznie próbował rozładować swoimi sprawdzonymi żartami. Po Olku rozpoznałem, że jest coś nie tak. Ciągle patrzył to na mnie, to na Gabi, wydawałoby się, że jest zazdrosny, ale tak naprawdę nie miał o co. Nie widział nic oprócz tego, co przez chwilę działo się z kuchni. Nagle drzwi wejściowe zaskrzypiały a w przejściu ukazały się nam dwie rozbawione postacie, które natychmiast oblały się rumieńcem.

- Noo proszę, nasze gołąbeczki wróciły - zażartowałem
- Hazz, przestań.. - zachichotała Natasza - Mmmm, uwielbiam tosty . !
- Nie zapominajcie o mnie . ! - krzyknął Zayn, usiadł na ostatnim wolnym krześle natomiast na jego kolanach przycupnęła opychająca się kanapką rudowłosa.

Tak nam zleciał czas do czternastej.
Późnym popołudniem ktoś rzucił ' obejrzyjmy film ! ' . Padło na ' Grease ' . Lou i Niall byli bardzo podekscytowani, gdyż to właśnie oni najbardziej ubóstwiali tenże film.
Wieczorem odprowadziliśmy naszych ' nowych ' znajomych wprost pod ich dom. Pożegnałem się z Gabrysią zwykłym przytulasem. Uznałem, że najlepiej będzie, jeżeli nie ujawnimy tego, co jest na rzeczy, dopóki nie będziemy pewni swoich uczuć. Tak więc minął dzień.


______________________________________________________________________

Rozdział jako tako napisany.. 
Ciężko, ale jest ;)
Proszę o komy . ! < 3

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 7 .

Natasza .

Staliśmy w osłupieniu wpatrując się w ' dom ' , w którym mieliśmy zamieszkać. Myślałam, że ludzie z teatru nie wezmą tej przeprowadzki aż tak poważnie. Spodziewałam się raczej wynajętych pokoi gdzieś na uboczu, a nie takiego czegoś. ! Byłam zaskoczona.. mało powiedziane, słowa z siebie wydusić nie mogłam.

- N.. N.. Natasza. Coś ty im powiedziała . ? - zapytała przerażona Gabriela.
- Tylko tyle, że chciałabym dla nas zarezerwować na miesiąc jakiś pokój czy coś.. o cholera . - nie patrzyłam na nią, bałam się jej wzroku.
- Natasza .. - zaczął Oliwier - Albo pomyliłaś się i powiedziałaś ' na rok ' albo to my nie trafiliśmy w adres.
- Zdecydowanie adres . ! - krzyknęłam i zaczęłam nerwowo szukać notatnika, sprawdziłam dokładnie adres - Wszystko się zgadza.. - podniosłam wzrok na budowlę - Ale to niemożliwe, mówiłam, że ma być skromnie.
- Papi, będziemy im się odwdzięczać do końca życia. - uśmiechnął się Olek, wziął swoją walizkę pod rękę i ruszył do wejścia - Rezerwuję coś z fajnym widokiem . ! - krzyknął znikając w drzwiach, ja i Gabi nadal stałyśmy jak głupie i nie dowierzałyśmy własnym oczom.
- Ja tam nie wejdę.. - powiedziała Gabrysia i zemdlała.

Miły kierowca wniósł moją przyjaciółkę do salonu i położył na kanapie. Zostawiliśmy ją tam i sami zaczęliśmy wnosić bagaże.


Gabi .

Byłam tak przestraszona, że nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Zemdlałam, a jak . ! Ocknęłam się po jakimś czasie w salonie, urządzonym w nowoczesnym stylu - jasne ściany współgrały z subtelnymi dodatkami, ale moją uwagę zwróciły duże oszklone drzwi, prowadzące na tyły domu. Podeszłam do nich i zobaczywszy ' ogród ' zaniemówiłam.
Nasz dom wyglądał mniej więcej jak mała willa z basenem. Przestronny, bez przesadności z ozdobami, typowy dla dwudziestego pierwszego wieku. Spokojnie mogliśmy spędzić w nim więcej niż miesiąc. Byłam naprawdę wdzięczna ludziom, którzy załatwiali nam ten pobyt. W międzyczasie przyszła do mnie Natasza.

- Jak się czujesz . ? - zapytała obejmując mnie.
- Już lepiej. Niesamowite.. nie wierzę, że tutaj mieszkamy. - odpowiedziałam wpatrując się w błyszczącą taflę wody w basenie.
- Rozmawiałam z tymi od domu. O nic nie musimy się martwić - sprzątaczki, jedzenie, nocleg.. wszystko załatwione. Wyobrażasz sobie, że za miesiąc to się skończy . ?
- Kiedyś i tak znudziłoby się nam to. - stwierdziłam pesymistycznie.
- Gabi.. ! Ty to potrafisz coś walnąć.. - zaśmiała się - Nasze pokoje są na górze, przyjdź je obejrzeć.
- Tak, tak.. zaraz. - rzuciłam nieobecnie i usiadłam przy brzegu basenu.

Wyciągnęłam telefon z kieszeni, zastanawiając się, czy ponownie zadzwonić do Louisa i potwierdzić naszą obecność na domówce czy też odpuścić i po prostu się tam pojawić. ' No tak, tylko że nikt z nas nie wie, gdzie mieszkają.. ' - pomyślałam i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
Nie rozmawialiśmy długo.

- Hej . ! Ktoś po nas wpadnie koło ósmej. Bądźcie gotowi . ! -  krzyknęłam taszcząc na górę moją walizkę.

Nasze sypialnie znajdowały się obok siebie. Olek zajął tą zewnętrzną z podwójnym widokiem, w środkowej mieszkała Natasza, więc dla mnie została ta przy wyjściu na taras, ale krajobraz z każdej był taki sam. Włożyłam ciuchy do szafy i przyozdobiłam smutne, kremowe ściany zdjęciami moich znajomych z Polski. Teraz czułam się mniej obco.



Oliwier .

Nie chciałem iść na tą śmieszną imprezę. Ten zespół jakoś nie specjalnie uderzał mi do gustu. Uważałem ich za pustaków, wrednych cwaniaków, którym sława zrobiła wodę z mózgów. Żal mi było tylko Gabrieli, która widziała w jednym z tych lamusów swój ideał, a mnie zbywała jak gdyby wtedy przed jej domem nic się nie stało. Dochodził kwadrans przed ósmą wieczorem. Pod nasz dom podjechała mini limuzyna, z której wysiadł facet w czerni. Zadzwonił do drzwi. Otworzyłem.
- Tak . ? - zapytałem, mierząc go wzrokiem
- Państwo umówieni z zespołem One Direction . ? Zapraszam do auta. - odparł zupełnie poważnie
- Moment.. - odwróciłem się i krzyknąłem do dziewczyn, aby zeszły.
Uśmiechnięte zbiegły ze schodów i tak jak ja zmieszały się na widok nieznajomego. Ubrane były na luzie - jeansowe spodenki , bluzki z nadrukami i kolorowe trampki, podobało mi się. Ja standardowo założyłem biały T-shirt, spodnie z opuszczonym krokiem i reeboki za kostkę. Chwyciłem telefon i razem wsiedliśmy do auta.


20 minut później..

Louis .

Nasza impreza dopiero się rozkręcała. Przyszło sporo ludzi, ale mieliśmy na tyle duży dom, żeby ich wszystkich pomieścić. Usłyszawszy podjeżdżający samochód, otwarłem drzwi i wyszedłem powitać gości. Z auta wysiadła najpierw Gabriela. Ucieszyłem się i ucałowałem ją w policzek. Ten czyn powtórzyłem przy rudowłosej, równie pięknej dziewczynie, którą zmierzyłem z góry do dołu i wbiłem wzrok w jej czekoladowe oczy. Wysiadał jeszcze ktoś. ' Kolejna . ? Będzie super . ! ' - pomyślałem, ale wbrew moim oczekiwaniom ujrzałem postawnego skejta. Podałem mu rękę. Odwzajemnił gest, lecz patrzył na mnie nieufnie a później wzrok skierował na dziewczyny. Weszliśmy do środka i rozpoczęliśmy zabawę..


Niall .

Standardowo siedziałem na kanapie w gronie znajomych, zajadając się fast-foodami z Nando's. Usłyszałem zamykanie drzwi, a kiedy się odwróciłem, zaniemówiłem. Przy Lou stała trójka obcych mi osób a wśród nich urocza blondynka. Muzyka zaczęła dudnić w głośnikach, impreza się rozkręcała. Wszyscy zaczęli tańczyć, więc i ja poszedłem. Wbiłem się w grupkę osób, próbując wyczuć rytm. Załapałem. Teraz moim celem było ' przypadkowe ' natrafienie na tamtą dziewczynę. Przesuwałem się w jej kierunku i... BUM . ! Nieznajoma wpadła w moje objęcia, uśmiechając się szeroko. Odwzajemniłem gest i razem zaczęliśmy balować.


Liam .

To był już jakiś dobry środek domówki. Daddy aktualnie postanowił zabawić się w DJ'a. Wychodziło mi to nieźle tym bardziej, że mogłem popatrzeć na kilka niezłych ciałek na tej imprezie. Moją czujność zbudziła pewna rudowłosa. Zachowywała się dziwnie.. kokietowała, uwodziła spojrzeniem, ponętnie kręciła tym co miała po czym porzucała partnera na środku parkietu i zabawę zaczynała z kimś innym. Ponadto próbowała zrobić z siebie centrum uwagi. Coś mi się wydawało, że z tego nic dobrego nie będzie, a ten koleś, który z nią przyszedł . ? Obserwował ją cały czas jak jakiś monitoring, gorzej niż babcie wiecznie przesiadujące w oknach podwórzy. Ale chyba nie byli parą. Mniejsza z tym.. nawet jeśli to współczułem temu chłopakowi - prędzej czy później ta panna go zostawi. A blondyna . ? Niby nieśmiała i cicha, ale kto wie co w niej siedzi . ? Pozostawałem bezstronny. Z resztą miałem na oku kogoś zupełnie innego. Kogoś, kto zasługiwał na moje uczucie.


Zayn .

Gabriela była skromna i cicha, a takie dziewczyny nie za bardzo mnie kręciły. Natasza od razu wpadła mi w oko. Od samego początku wiedziałem, że będzie moja. Nie bałem się więc zagadać. Już na początku nawiązaliśmy dobry kontakt i rozpoczęliśmy wspólnie wywijać na parkiecie. Martwiła mnie tylko jedna rzecz - jeśli ona poczuła to samo, to dlaczego tak uwodziła innych facetów . ? Nie dawałem za wygraną. Próbowałem tańczyć z nią każdy możliwy kawałek, lecz utrudniały mi to inne dziewczyny, które nachalnie kleiły się do mnie. Wreszcie Liam zapuścił jakiś wolniejszy kawałek. Tłum zrzedniał, zrobiło się więc luźniej. Było ciemno, tylko ogromna kula kręciła się pod sufitem, rzucając na wszystkich równe rzędy srebrzystych kropek. Podbiegłem do odchodzącej Nataszy, łapiąc ją za nadgarstek. Jednym szybkim ruchem odwróciłem ją i przyciągnąłem do siebie. Ułożyłem jej ręce na mojej szyi i objąłem ją w pasie. Bujaliśmy się w rytm muzyki, patrząc sobie głęboko w oczy. Zbliżyłem swoje wargi do jej ust i złączyłem nas w delikatnym pocałunku, ten z kolei z każdą chwilą pogłębiał się. Subtelnie położyłem jedną dłoń na jej karku i przyciągnąłem mocniej do siebie. Poczułem jej smak, kiedy i nasze języki splotły się w spójną całość. Było cudownie, chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie. Nagle Natasza odepchnęła mnie od siebie. Rozejrzała się dookoła i szybkim krokiem wymaszerowała za drzwi. A ja . ? Co miałem zrobić . ? Pobiegłem za nią, nie mogłem tego tak zostawić. !


Harry . 

Rozmawiałem z Lou o tej trójcy, której jako jedynej z całego towarzystwa nie znałem. Z jego chaotycznych wypowiedzi wywnioskowałem, że Gabriela przyjechała na miesiąc do Londynu ze swoimi przyjaciółmi - Nataszą i Oliwierem, nic więcej. Siedziałem przy barowym stole w kuchni naprzeciw salonowego parkietu. Panował półmrok. Spostrzegłszy nieznajomą postać chłopaka, postanowiłem się z nim zapoznać. Podszedłem, w reku trzymając dwa cytrynowe drinki, dla mnie i dla niego, tak na dobre rozpoczęcie znajomości. Przegadaliśmy chyba tak pół imprezy, odniosłem wrażenie, że ten koleś nie jest taki zły jak mówił Lou. Może na początku był trochę skryty, ale z każdą minutą stawał się co raz bardziej otwarty, chyba nawet się zaprzyjaźniliśmy. Wyciągnąłem go w końcu na środek parkietu i od razu jak ćmy do ognia zleciały się od dawna zainteresowane nim dziewczyny. Nareszcie ten człowiek zaczął żyć i bawić się. Chwilę po tym jak Lee zwolnił muzykę, podszedłem do Gabrysi i zupełnie na luzie zacząłem z nią rozmawiać, przy okazji prosząc o taniec. Nie zgodziła się. Powiedziała, że takie smęty to nie dla niej, woli żywiołową muzykę. Porozmawialiśmy więc chwilę i po zmianie kawałka zaczęliśmy tańczyć.
Koło czwartej nad ranem domówka dobiegła końca. Wszyscy, którzy byli w stanie utrzymać się na nogach, rozeszli się do domów. Olek ledwo trzymał pion, więc pozwoliliśmy mu przenocować w salonie na kanapie. Na wszelki wypadek podłożyłem mu miskę, ostrożności nigdy za wiele. Natasza zmyła się wcześniej - przed dwunastą już jej nie było, nikt nie wie dlaczego. Cała nasza piątka na delikatnym helikopterze doczołgała się do swoich pokoi, ale Gabrysię to już trzeba było zanieść. Nocowała u mnie. Położyłem ją obok siebie i cmoknąłem w sam środek czółka. Zasnęliśmy....