wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 12 .

Niall .

Rano wszyscy wybyli z domu - Liam do Alex, Zayn do Nataszy, Harry gdzieś się wylansować a Louis do znajomych za miasto. Biedny, głodny Nialler został sam. Co miałem robić. ? Pół dnia spędziłem na oglądaniu ' Grease ', jednak po południu stwierdziłem, że szkoda marnować taki słoneczny dzień na siedzenie przed TV, więc na obiad wybrałem się pieszo do Nando's. Później chodziłem po centrum handlowym, ale szybko mnie to znudziło. Spotkałem kilku znajomych i wspólnie z nimi jakoś spędziłem czas do wieczora. Czekała mnie jeszcze droga powrotna do domu z drugiego końca miasta. Kiedy tak wędrowałem ruchliwą ulicą nagle przypomniało mi się, że mogłem wpaść do Gabrysi, Nataszy i Olka. Spojrzałem na zegarek - po dwudziestej. Pomyślałem, że o tak młodej godzinie jeszcze nie mogą spać, więc obrałem azymut na ich miejsce zamieszkania. Zadzwoniłem do drzwi. Otworzył Olivier, który nie był w najlepszym humorze.

- Hej Olek. Mogę wejść. ? Chyba jeszcze nie śpicie. ?
- Czego chcesz. ? Przysłał cię Louis czy jakiś inny frajer. ?
- O czym ty mówisz. ? Nie za bardzo jestem w temacie. Nie widziałem się z chłopakami 3/4 dnia, dopiero wracam. Możesz mi to wytłumaczyć zanim zostanę w coś wkręcony. ? - chłopak widząc moje zmieszanie od razu ukrył złość i zaprosił mnie do środka
- Jesteśmy w salonie. - rzucił krótko przechodząc do kuchni
- Hej Natasza. ! - przywitałem się widząc dziewczynę siedzącą pod kocem
- On o niczym nie wie. - burknął Olek do Nataszy, zanim zaczęła do mnie sapać
- Dowiem się o co chodzi. ? - zapytałem nieco poirytowany siadając na czekoladowej kanapie
- Louis uderzył Gabrysię. - wyrwała Natasza
- Zapomniałaś dodać ' chyba '. - poprawił ją Olo - Jego nie dopuściłem do słowa, a Gaba jeszcze nie oprzytomniała. Nie mamy potwierdzonych informacji.
- Louis uderzył Gabi. ?? O czym wy do cholery mówicie. ? Zdajecie sobie sprawę czym obciążacie tego człowieka. !?
- Widziałem siniaki. Oprócz tego Gabrysia ledwo trzymała się na nogach, później zemdlała. Musiał to zrobić chwilę przed tym, jak wszedłem. 
- Lou nie jest damskim bokserem. ! Jest nieco porywczy, ale nie do tego stopnia, żeby kobietę uderzyć. Przysięgam. !

Mój wzrok powędrował na stojącą w progu blondynkę. Niebieskie oczy miała przepełnione strachem i zdziwieniem. Chyba słyszała naszą rozmowę. Poprosiła mnie, abym razem z nią udał się do jej pokoju, natomiast przyjaciołom kazała zostać. Zaczęliśmy rozmawiać tak, jakbyśmy znali się całe życie. Opowiedziała mi o tym, co zaszło w parku i jak to się stało, że ma tyle siniaków i stłuczeń. Później się rozpłakała. Zaczekałem aż zmorzy ją sen i wtedy wyszedłem.

- Niall.. Co z nią. ? - zapytała Natasza z przerażeniem w oczach - Proszę, powiedz. !
- Zapewne wiecie co stało się dziś przed tym jak zwiała z parku. - spojrzałem na Olka, który jak ognia unikał mojego wzroku - Gabriela wpadła na auto Louis'a dlatego się poobijała, siniaki nie mają nic wspólnego z pobiciem.
- Więc dlaczego w objęciach Lou nie mogła utrzymać pionu. ?? - rzucił zdenerwowany Olek
- A jakbyś ty się czuł, kiedy zostałbyś bez jedzenia przez pół dnia, biegałbyś zapłakany po parku a później jeszcze potrąciłby cię samochód. !? Oczywiście, że padłbyś z wyczerpania. ! Postaw się w jej sytuacji. !
- Boże.. Oliwier, pobiłeś człowieka, który nic nie zrobił, lepiej - jeszcze pomógł twojej przyjaciółce. !

Brunet siedział na kanapie, twarz chowając w dłonie

-Wiecie co.. ja chyba pójdę spać..
- A może tak przeprosisz Lou. ? - zatrzymałem go zanim wbiegł na górę
- Nie dzisiaj, jutro, obiecuję. Albo przeproś go w moim imieniu..
- Przeproszę go od ciebie i co. ? Myślisz, że weźmie to na poważnie. ? On nie jest taki głupi, a ty wyjedziesz na tchórza, który nie potrafi przyznać się do błędu. Każdy prawdziwy facet powinien umieć przepraszać. Nie udawaj cwaniaka. Przemyśl to. - rzuciłem na odchodne, łapiąc klamkę od drzwi - Gabrysia śpi, dajcie jej do rana czas.

Wyszedłem. Nie potrafiłem dalej prowadzić rozmowy z tym pustym człowiekiem, do którego nie docierają najprostsze słowa. Z kieszeni wyciągnąłem wibrujący telefon. Dzwonił Louis. Nie odbierałem, po prostu jak najszybciej chciałem znaleźć się w domu bez niepotrzebnych spin.
Zobaczywszy przyjaciela z wielką śliwą pod okiem, zachciało mi się wrócić do Oliviera i oddać mu trzy razy mocniej. 



Gabriela .

Ranek, godzina 9:20 .
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do dusznego pomieszczenia przez szpary w drewnianych żaluzjach. Nie miałam siły i chęci do życia. Nie wiedziałam co miałam ze sobą zrobić. Przekręciłam się na bok. Momentalnie poczułam ból
plecach oraz biodrze. Siniaki i stłuczenia nie pozwalały mi zapomnieć o wydarzeniach dnia poprzedniego. Z trudem podniosłam się, usiadłam i schowałam twarz w dłoniach, usiłując opanować łzy. Przeszło. Uchyliłam okno żeby wpuścić do tej nory jakieś świeże powietrze i trochę światła. Zarzuciłam na siebie rozciągnięty sweterek i zeszłam do kuchni, gdzie Olek i Papi zajadali się czekoladowymi płatkami zalanymi mlekiem. Akurat to danie było moim ulubionym, jednak czułam, że nic w siebie nie wcisnę.

- Gabi. ? Wszystko gra. ? - zapytała Natasza widząc mój marny stan
- Mhm. - pokiwałam głową na ' tak ' , lecz w środku wszystko mi krzyczało ' NIE '
- Zjedz coś. Nie jadłaś nic od wczorajszego obiadu. - zachęcała mnie przyjaciółka
- Wiecie co. ? Ja chyba pójdę się położyć.. 

Powiedziałam zrezygnowanym tonem i pomaszerowałam w kierunku mojej sypialni. Zamknęłam okno, bo w pokoju nagle zrobiło się dosyć chłodno. Nie miałam ochoty na rozmowę, jedzenie, a tym bardziej na aktywne spędzenie dnia. Chciałam wrócić do Polski. Tęskniłam za spokojem, a szczególnie za rodzicami. Owszem - mogłam do nich zadzwonić ze Skype'a, ale przeraziliby się widząc mnie w takim stanie. Przyrzekłam zatelefonować dopiero kiedy się ogarnę. Schowałam się pod pierzyną i zasnęłam.


Zayn .

Jak co dzień wpadłem koło jedenastej do Nataszy. To, że jesteśmy parą wiedzą tylko najbliżsi z wyjątkiem rodziny w Polsce. Nie ujawnialiśmy się światu, ponieważ Tasza strasznie bała się reakcji ojca i ataku mediów. Mówiła, że ' musi się przyzwyczaić '. Do czego. ? Nie mam pojęcia. Prędzej czy później i tak wszystko się wyda.


- Dzień dobry kochanie, kocham cię. - przywitałem Nataszę z długą czerwoną różą w zębach
- Wybacz - kwiatki raczej na mnie nie działają.. ale i tak cię kocham.- uśmiechnęła się słodko oraz zmrużyła oczy, co dodało jej jeszcze więcej atrakcyjności; wyciągając kującego chwasta z moich ust zbliżyła się do mnie i swoim czułym muśnięciem warg uśmierzyła ból 
- Jesteś moim skarbem a o takie rzeczy trzeba dbać.
- Ojojoj.. Grabisz sobie panie Malik.

Ująłem ją w talii i przeniosłem przez próg do wnętrza domu. Kątem oka zauważyłem jak Olivier przewraca oczami. Nie znosił mnie, wiedziałem o tym od początku. Zawsze mu coś nie pasowało, zawsze musiał dorzucić swoje trzy grosze. W sumie mi to zwisało. Ważne, że miałem przy sobie Nataszę. Nigdy wcześniej przy innej dziewczynie nie czułem się tak jak przy niej. Była moim ideałem.
Pozwoliłem sobie wejść na górę do sypialni Gabrieli. Po otwarciu drzwi uderzyła we mnie bomba świeżych perfum. Pomimo tego w pokoju było ciemno i duszno. Usiadłem na brzegu łóżka i ściągnąłem kołdrę z twarzy blondynki.

- Dzień Dobry Gabrysiu. Jak się czujesz. ? - zapytałem z troską, w pewnej chwili zrobiło mi się jej żal, wyglądała jakby od tygodnia nie spała i nie spoglądała w lustro 
- Zayn. ? Co ty tutaj robisz. ? - zapytała zaspana
- Wpadłem odwiedzić Taszę i przy okazji zobaczyć jak się trzymasz.
- Fatalnie jak widzisz. Przyjechałeś sam. ?
- Tak. Chociaż Harry także próbował się z Tobą zobaczyć.
- Zabrałeś go ze sobą. ??
- Nie. Myślałem, że po tym co się stało...
- Tylko tak pytam. Jakoś nie mam ochoty z nim rozmawiać.
- Rozumiem. Coś mu przekazać. ?
- Nie, chyba nie. Gdyby się pytał co ze mną powiedz, że wszystko w porządku. Żyję, mam się wspaniale, rozpiera mnie energia.. Kłam.
- Dobrze. - odrzekłem zmieszany - W takim razie ja się zwijam. Do zobaczenia jutro.
- Mhm. Pa. - pożegnała się i runęła na poduszkę


Natasza .

Nie, tego już za dużo. ! Gabrysia nie mogła wiecznie spać. Nie mogła zadręczać się tym pustakiem, o nie. Weszłam do jej sypialni, odsłoniłam rolety i otworzyłam okno na całą szerokość, wpuszczając do tej norki trochę świeżości.

- Gabrysia, wstawaj. - rzuciłam w nią poduszką
- Natasza, daj mi spokój. Zostaw mnie, idź sobie. - wymachiwała rękami na wszystkie strony, głowę chowając pod pierzyną
- Nie, moja droga. Tak być nie będzie. Odpuść sobie tego dupka. Weź się w garść, żyj. ! - ściągnęłam z niej kołdrę i wchodząc na materac zaczęłam energicznie skakać
- NATASZA. ! PRZESTAŃ. !

Wkurzyła się, złapała mnie za nogi i strąciła na leżącą na podłodze pościel. Obie w ataku śmiechu zaczęłyśmy wojnę na poduchy. Minął kwadrans, a my czułyśmy się jakby przeleciała co najmniej godzina.

- Humory nam dopisują, więc jedziemy na zakupy. Ja stawiam. ! - uśmiechnęłam się szeroko do przyjaciółki
- Myślisz, że to dobry pomysł. ?
- Oczywiście. ! Nic tak nie poprawia samopoczucia jak szarża po najlepszych londyńskich sklepach. !
- Ok, daj mi pół godziny na ogarnięcie tego syfu. - zgodziła się po namyśle
- Tak, tak.. Plus kolejne pół jak nie więcej na prysznic, make-up i śniadanie. Znam cię.
- Ty tak doskonale mnie rozumiesz. ! - rzuciła mi się na szyję i mocno ścisnęła, w końcu byłyśmy tymi  najlepszymi

Minęła godzina. Od dłuższego czasu siedziałam z Olkiem w salonie, zajadając się popcornem przy popołudniowym filmie akcji. Ubrana byłam po swojemu ( klik ). Usłyszawszy schodzenie ze schodów, gwałtownie się odwróciłam i zaniemówiłam. Gabriela wyglądała jak nowo narodzona        ( klik ). !

- Mmm.. laska. ! - wykrzyknął nagle Olo
- Szalona.. - dorzuciłam swoje
- Dajcie spokój. Patrzycie na mnie jakbym przeszła nie wiadomo jaką metamorfozę. ! - zażartowała
- Bo w sumie przeszłaś. Ale będziemy się tym zachwycać później. Teraz shopping. !

Chwyciłyśmy się za dłonie i wybiegłyśmy z domu bez zbędnych pytań Oliwiera.


5 godzin później ...


- Papi, chyba wystarczy na dzisiaj. Nogi mi wysiadają, wracajmy. - blondynka spojrzała na mnie błagającym wzrokiem 
- Mówisz. ? Poszalałabym jeszcze ale skoro nalegasz.. idźmy do domu. 

Obładowane milionem torb z ciuchami wyszłyśmy z Westfield i ruszyłyśmy w drogę powrotną do domu. Naszą radość z zakupów przerwał pewien niespodziewany gość..

______________________________________________________________________


 ~ Czytasz = komentujesz  ♥ ~ 

Dodając gify i zdjęcia nie mogłam się zdecydować gdzie mają być a gdzie nie,
więc są wszędzie ;]
Pozdrawiam ♥

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 11 .


Oliwier .

Kiedy tak jeździłem bezcelowo po mieście, wpadłem na genialny pomysł.. Otóż pomyślałem tak ' pojadę do tego całego Harry'ego, powiem żeby się odwalił od Gabi, postraszę go i będę miał nadzieję, że znajdzie sobie inny obiekt zainteresowań '. Tak też zrobiłem. Robiło się późno, dochodziła dziewiętnasta, a słońce prawie zniknęło za horyzontem. Dotarłem pod dom zespołu. Po przekroczeniu progu niestety czekała mnie kolejna przykra niespodzianka - Gabrysia wtulona tym razem w Louis'a. Ja pierdole. ! Do kogo ona się jeszcze przyklei. ?! Co raz bardziej zniechęca mnie do siebie. Stałem jak wryty w przedpokoju. Spostrzegłszy zabandażowane kolana, łokcie i liczne siniaki na ciele dziewczyny jeszcze bardziej się wystraszyłem. Pobił ją. ? Nie wybaczę mu..

- Gabriela. ? Co Ci się stało. ? - dziewczyna podniosła głowę, podbiegłem do niej i zmierzyłem z góry do dołu - Coś ty jej zrobił prostaku. !? - zwróciłem się do chłopaka i przyłożyłem mu z pięści w twarz
- Oliwier. !!! Przestań. !

Gabriela weszła pomiędzy nas. Chciałem zadać kolejny cios, ale powstrzymałem się, nie chcąc przypadkowo jej uderzyć.

- Jedziemy do domu. - wycedziłem przez zaciśnięte zęby
- Ale Lou..
- Poradzi sobie, chyba jest na tyle dorosły, żeby się sobą zająć. - przerwałem jej

Gabi chciała mi jeszcze coś powiedzieć, ale nagle straciła przytomność. Wyniosłem ją z domu na rękach i wsadziłem do samochodu. Louis nie wymagał większej pomocy, przecież dostał tylko raz, nic poważnego. Odjechaliśmy..


Natasza .

Jakieś dziesięć minut temu Zayn zwinął się do swojego domu. Ja zostałam sama w moim pokoju. Chwilę później usłyszałam trzask drzwi wejściowych, następnie kroki po schodach i otwieranie drzwi do sypialni obok. Poszłam to sprawdzić. Kiedy zobaczyłam nieprzytomną przyjaciółkę, serce mi stanęło.

- Olek.. ? Co z nią. ? Co się stało. ? Wytłumacz mi to. ! - nie byłam w stanie wykonać żadnego ruchu, zdębiałam
- Louis.. Louis ją pobił.. chyba.
- Dobry Boże.. - podbiegłam do łóżka i chwyciłam Gabi za rękę
- Tylko zemdlała. Bądź tu z nią. Ja zaraz wracam. - rzucił wychodząc z pokoju
- A ty gdzie. !? Wracaj tu. !
- Muszę coś załatwić.
- A w życiu nigdy. ! Zostajesz tu. Nie poradzę sobie sama. Co jeśli po przebudzeniu zacznie świrować. ? Błagam zostań, boję się.. ! - błagałam go na kolanach, żeby tylko nigdzie nie wybywał
- Dobrze, zostanę.. - odburknął po namyśle


Tymczasem w domu One Direction ...


Harry .

Przez cały czas błąkałem się po parku, łudząc się, że odszukam Gabi. Dzwoniłem do niej chyba milion razy, ale albo odrzucała połączenie albo w ogóle nie odbierała. Zrezygnowany udałem się do domu. W kuchni zastałem Louis'a a raczej jego część, ponieważ głowę miał.. w lodówce. Wyżerał, jak zawsze. Coś mnie podkusiło, żeby z całej siły uderzyć go w zadek.

- Kto wypina tego wina. ! - zażartowałem
- Haaaaazz. ! Mówiłem ci, zboczeńcu, że masz się odwalić od mojego tyłka. ! - krzyknął z wypchanymi policzkami, wyciągając głowę z lodówki
- Przepraszam... ale masz takie ponętne pośladki. Podniecają mnie. - poruszałem znacząco brwiami i zadziornie się uśmiechnąłem
- Nie Harry, dzisiaj nie mam ochoty. - odwrócił się na pięcie, wtedy zauważyłem jego sino-żółtą kość policzkową, natychmiast go zatrzymałem
- Louis. ? Chcesz mi coś powiedzieć. ?
- Nieee.. skąd. ? - rzekł przełykając kanapkę z marchewką - Spokojnie kocie, nie zdradzam cię. Jeśli chodzi o moją sprawność - też nie mam zastrzeżeń, tylko po prostu nie dzisiaj. Wybacz.. - uśmiechnął się jakby nigdy nic
- Nie chodzi o twoją kondycję. Skąd to limo. ? Tylko nie wmawiaj mi bajeczek, że się potknąłeś.
- Aaaa.. to. ! Widzisz, bo .. Dzisiaj jakiś samobójca wyskoczył mi przed maskę samochodową, ostro zahamowałem i uderzyłem w kierownicę. Nic nikomu się nie stało.
- I niby mam w to tak po prostu uwierzyć. ?
- W sumie tak.
- Ok, przyjmuję to do wiadomości. A teraz powiedz mi co tak naprawdę się wydarzyło. ? - wiedziałem, że nie mówi mi prawdy, znałem ten błysk w oczach, kiedy kłamał
- Ech.. Zwyczajna pomyłka. Olivier..

Nie dokończył, gdyż jego wypowiedź przerwał trzask drzwi. Chwilę później w salonie pojawił się Zayn i Liam.

Lm+Z: Hej chłopaki. !
Ls+H: Hej.
Lm: Umieram z głodu. Może jakaś kolacja. ?
H: Ej, z tego co wiem, to Niall zawsze pyta o jedzenie.
Z: Właśnie. ! Jest na górze. ? Mam do niego pewną sprawę.
H: Nie. Myślałem, że jest z wami.
Z: Jak widzisz.
H: Więc.. Gdzie jest. ?
Ls: Zadzwonię do niego..


_______________________________________________________________________

Miłego czytania. ! ;3
Mile widziane komentarze i w ogóle.. ankieta.
Kolejny rozdział już się robi .